Przyrządza się ją, podobnie jak botwinę, z całej rośliny, wraz z liśćmi. Trzeba jednak kalarepę obrać, gdyż pod skórką znajdują się włókna, znacznie pogarszające konsystencję tego warzywa po ugotowaniu.

300g żeberek włoszczyzna
2-3 kalarepki
3-4 ziemniaki
100g wędzonego boczku
łyżka
masła łyżka mąki
sól
pieprz
łyżka soku z cytryny

Z włoszczyzny i mięsa przyrządź wywar: w tym celu zalej umyte mięso i warzywa 1,5l zimnej wody i gotuj co najmniej godzinę na wolnym ogniu, soląc na końcu. Przecedź wywar i odłóż marchewkę (a jeśli lubisz, także pozostałe warzywa). Ziemniaki i kalarepkę obierz i pokrój w kostkę, wrzuć do wywaru i gotuj ok. 15 minut. Dodaj posiekane liście kalarepy (bez łodyg, te są włókniste i twarde).

Boczek pokrój w kostkę i wytop na patelni. Dodaj masło i mąkę, dokładnie wymieszaj, ewentualne grudki rozcierając łyżką. Dodaj zasmażkę do zupy i starannie wymieszaj, następnie całość gotuj 2-3 minuty. Dopraw do smaku solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Przed podaniem dodaj posiekany koperek. Zupa nie wymaga zaprawiania śmietaną.

Znacie inne przepisy na zupę z kalarepy? Podzielcie się nimi!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułWasabi – przepis
Następny artykułDania dla niemowląt – pomysły

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here