Każdorazowo, najczęściej dnia poprzedzającego operację, odbywa się badanie pacjenta przez anestezjologa. Zebrany od pacjenta wywiad oraz badanie fizykalne mają na celu wykluczenie ewentualnych przeciwwskazań, np.: zaburzeń krzepnięcia krwi, ciężkich postaci chorób układu krążenia, schorzeń neurologicznych. Ważne jest, aby przed operacją pacjenci nie mieli podanych silnie działających leków uspokajających, ponieważ istotny jest zachowany dobry kontakt z chorym.
Znieczulenie wykonywane jest na sali operacyjnej. Konieczne jest przestrzeganie zasad aseptyki i antyseptyki. W celu prawidłowego wykonania znieczulenia pacjent musi przyjąć określoną pozycję ciała. Możliwe jest ułożenie na boku, która ma przypominać zrobienie przez chorego kociego grzbietu. Innymi słowy poleca się, aby chory przygiął głowę do klatki piersiowej, z kolei nogi przyciągnął do brzucha. Takie ułożenie ma na celu zwiększyć odległość pomiędzy wyrostkami kolczastymi kręgów lędźwiowych.
Druga pozycja to pozycja siedząca, także z przygięciem głowy do klatki piersiowej. Następnie lekarz anestezjolog musi znaleźć miejsce, gdzie będzie się wkuwał igłą. Jest ono ściśle określone. Wyznacza się linię łączącą górne brzegi kolców biodrowych. Linia ta przecina kręgosłup na wysokości przestrzeni międzykręgowej pomiędzy 4 a 5 kręgiem lędźwiowym. Miejsce to musi być dokładnie zdezynfekowane. Podaje się środek znieczulający miejscowo, później przechodzi się do kluczowego momentu.
Używając specjalnej igły rdzeniowej, anestezjolog musi dostać się do przestrzeni podpajęczynówkowej. Wymaga to opanowania techniki wykonania tej punkcji i doświadczenia. Aby upewnić się, czy rzeczywiście igła znajduje się we właściwym miejscu, usuwa się jej mandryn i wyciekająca kropla płynu mózgowo-rdzeniowego stanowi potwierdzenie, że wszystko jest w porządku. Wówczas podaje się środek znieczulający.
W zasadzie już w momencie jego wstrzykiwania pojawia się znieczulenie, ale często na początek jego działania należy poczekać kilka minut. Pacjent po podaniu anestetyku musi być ułożony w takiej pozycji, jaką zaleci lekarz, aby doszło do dobrego rozprzestrzenienia się środka znieczulającego. Zwykle pacjenci odczuwają początkowo mrowienie w nogach, stają się one cieplejsze, a czasem pojawia się uczucie ich ciężkości. Aby osiągnąć całkowite znieczulenie, należy poczekać kilkanaście minut. Przed rozpoczęciem zabiegu anestezjolog zawsze sprawdza zniesienie ruchomości i czucia w danych obszarach.
Znieczulenie podpajęczynówkowe uważane jest za bezpieczne. Zawsze istnieje jednak pewne ryzyko pojawienia się powikłań, choć zdarzają się one rzadko. Najczęstsze z nich to obniżenie się ciśnienia tętniczego u pacjenta, które następuje dość szybko po podaniu leków. Niektóre osoby mogą zgłaszać nudności i wymioty. Zdarza się obniżenie temperatury ciała. Możliwe jest pojawienie się tzw. popunkcyjnych bólów głowy i bólów pleców. Sporadycznie powikłania wiążą się z uszkodzeniami neurologicznymi.
Czy byliście kiedyś poddani takiemu zabiegowi? Jakie są Wasze doświadczenia? Podzielcie się nimi w komentarzach!
Po tym zniecxuleniu prsed dwa dni glowa peķala mi w szwach. Natomiast gdy rodzilam i mialam znieczulenie zewnatrzoponowe to nic mi nie bylo.
8 lat po znieczuleniu i mam okropne migreny.
Przed zabiegiem urologicznym anestezjolog uparł się na znieczulenie podpajęczynówkowe, chociaż wiedziałam, że dla mnie jest niewłaściwe (bardzo duża rotoskolioza odcinka krzyżowo-lędźwiowego) i niestety doszło do porażenia nerwu, na szczęście odwracalnego. Cały zabieg musiał być przeprowadzony w znieczuleniu ogólnym. Ogólnie ja wolę usnąć i nie widzieć ani nie słyszeć. Ważny jest również komfort psychiczny pacjenta, a to niestety nie jest standardem