Ciekawostką jest to, że przyrządza się go bez żółtek – świetnie więc sprawdzi się, gdy akurat zostanie ci nadmiar białek – po cieście drożdżowym czy spaghetti carbonara. 

Zaletą anielskiego jadła jest to, że nie opada, jest wilgotne i doskonale nadaje się na torty. Nie należy przerażać się też, że ciasto słabo rośnie – ze względu na sposób przygotowania na pewno będzie puszyste.

półtorej szklanki białek (ok. 8-10 białek z dużych jajek) w temperaturze pokojowej

półtorej szklanki cukru-pudru

jedna szklanka mąki, przesianej

szczypta soli

cukier waniliowy

kilka kropli olejku migdałowego (opcjonalnie)

Angels
Źródło: Katarzyna Wyka

Wykonanie:

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni.

Ubij pianę z białek, dodając do nich szczyptę soli. Gdy piana jest całkiem sztywna, wsyp cukier waniliowy i dodaj olejek, a następnie ubijaj jeszcze przez moment, by równomiernie je rozprowadzić. Wymieszaj ze sobą mąkę i cukier puder. Mieszaninę do piany dodawaj w małych porcjach, za każdym razem dokładnie, choć delikatnie mieszając masę. Tortownicę nasmaruj tłuszczem i wysyp tartą bułką. Niektórzy zalecają, by pominąć ten krok, a ciasto od blachy oddzielić po upieczeniu nożem.

Wlej ciasto do formy i wstaw do piekarnika na około 50-60 minut.

Czy smakował Wam taki biszkopt? A może wolicie tradycyjną wersję, jaka jest Wasza opinia?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułMuffinki kokosowe – przepis
Następny artykułPlacuszki szpinakowe – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here