Tymczasem można z nich zrobić bardzo smaczne ciasto, minimalistyczne, bo zawiera niewiele składników i jest niezbyt kaloryczne, a bardzo aromatyczne.

1 czubata szklanka pełnoziarnistych płatków owsianych

1 szklanka pełnoziarnistej mąki owsianej

1 łyżka cukru z naturalną wanilią

1 łyżka cukru brązowego

1 łyżeczka proszku do pieczenia (uwaga, proszek do pieczenia zawiera mąkę pszenną, jeśli ciasto ma być bezglutenowe, trzeba użyć specjalnego proszku)

1 kilogram owoców (u mnie 4 miękkie jabłka i 1 dojrzały banan)

1 łyżeczka cynamonu

3 łyżki oleju do kruszonki

płatki migdałowe do posypania (opcjonalnie)

Jabłecznik owsiany
Fot. Kasia Wyka

Wykonanie:

Płatki zmielić w malakserze na grubą kaszę. Wymieszać z mąką, proszkiem do pieczenia i cukrem. Owoce obrać i zetrzeć na grubej tarce. Doprawić cynamonem i dokładnie wymieszać.

Keksówkę lub najmniejszą tortownicę wysmarować olejem. Dno wysypać cienką warstwą sypkiej frakcji, ułożyć grubszą warstwę owoców, na to cienko sypkie, znów owoce i tak dalej. Ostatnią warstwą powinno być zboże – jednak do pozostałej części należy stopniowo dodawać olej, aż powstanie miękka kruszonka. Można też oleju dodać nieco więcej, by utworzyło się ciasto – wtedy posmarowane nią owoce można jeszcze posypać płatkami migdałów. Jeśli ostatnie warstwy owoców i kruszonki nie zakryją idealnie poprzednich warstw, w tym miejscu będzie wyczuwalna mąka. Trzeba więc zadbać o dokładność wykończenia.

Piec 50 minut w piekarniku nastawionym na 180 stopni lub 70 minut w prodiżu.

Nie kroić dopóki nie jest całkowicie zimny.

Smakował Wam taki jabłecznik? A może wolicie tradycyjną wersję? Wypowiedzcie się!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPasta z czerwonej fasoli i suszonych pomidorów – przepis
Następny artykułKotlety ziemniaczane z płatkami owsianymi – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here