Często występuje też w postaci okrągłych bocheneczków, na wierzchu których ułożone są na krzyż dwa paski ciasta, zwieńczone małą kulką – co również stanowi odniesienie do symboliki śmierci.

pół kostki masła, pół szklanki mleka, pół szklanki wody, 5 szklanek mąki pszennej, 2 saszetki suchych drożdży, łyżeczka soli, 1 łyżka ziaren anyżu, pół szklanki cukru, 4 jajka. Lukier: Pół szklanki cukru pudru, 1/3 szklanki soku pomarańczowego, 2 łyżki skórki pomarańczowej do dekoracji.

Wykonanie:

1. W rondlu rozpuść masło na małym ogniu, dodaj mleko i wodę, a następnie wszystko podgrzej, ale nie zagotowuj.

2. Odmierz półtorej szklanki mąki, a resztę odstaw. W dużej misce wymieszaj odmierzoną część mąki, drożdże, sól, anyżek i cukier.

3. Wmiksuj do tego podgrzeny płyn, aż powstanie jednolite ciasto. Dodaj jajka i wmiksuj kolejną szklankę mąki. Dodawaj resztę mąki, aż ciasto stanie się miękkie, ale nieklejące.

4. Miskę posmaruj lekko olejem, włóż ciasto, przykryj ściereczką i zostaw do wyrośnięcia na półtorej godziny.

5. Ponownie lekko wyrób ciasto i uformuj okrągłe, spore bułki, dekorując je w tradycyjny sposób. Zostaw do ponownego wyrośnięcia na godzinę.

6. Piecz 40 minut w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni. Ostudź i polukruj.

7. Cukier i sok wymieszaj i zagotuj, a jeszcze ciepłą miksturę nakładaj pędzlem silikonowym lub ryżowym na upieczone bułeczki. Posyp posiekaną skórką pomarańczową.

Znacie jakiś inny sposób na Pan de Muerto? Podzielcie się nim w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułWWE Legends of Wrestlemania Royal Ramble – jak wygrać 30-osobowy pojedynek
Następny artykułBejeweled – zasady gry

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here