100 g gorzkiej czekolady
4 łyżki słodkiej śmietanki 30-36 %
100 – 150 g suszonych śliwek
3 łyżki wódki lub rumu

Śliwki namoczyć w wódce lub rumie. Śmietankę zagrzać, rozpuścić w niej pokruszoną czekoladę. Każdą śliwkę zamoczyć w czekoladzie, odstawić do stwardnienia czekolady. W ten sposób przygotowane śliwki można przyrządzić również w czekoladzie mlecznej bądź białej.

Ciekawą wersją tego bardzo słodkiego deseru jest następujący przepis.

Będzie potrzebne:

100 g gorzkiej czekolady
4 łyżki słodkiej śmietanki 30 – 36 %
100 – 150 g suszonych dużych śliwek
3 -4 łyżki wódki
masa marcepanowa

Śliwki namoczyć w wódce. Czekoladę rozpuścić w gorącej śmietance. Masę marcepanową podzielić na małe kulki, którymi nadziać śliwki, po czym owoce zamoczyć w czekoladzie i zostawić do wystygnięcia.

Masę marcepanową do takich śliwek w czekoladzie można wykonać w następujący sposób.

Będzie potrzebne:
100 dag blanszowanych migdałów
1/2 szklanki cukru pudru
szczypta soli
kilka kropel ekstraktu migdałowego

Migdały zmielić partiami w młynku do kawy, w blenderze lub w maszynce do mięsa. Dodać cukier puder, sól, ekstrakt migdałowy. Wszystko dobrze wymieszać.

Obtoczone czekoladą śliwki, kiedy czekolada jest jeszcze miękka, można obtoczyć w grubo posiekanych i uprażonych lekko migdałach.

I co myślicie? 😉 Macie inne fajne pomysły na śliwki w czekoladzie? Podzielcie się nimi z nami!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCo warto zobaczyć w Warszawie?
Następny artykułCo warto zobaczyć w Krakowie?

Agnieszka Pietnoczka - od dwóch lat prowadzi blog kulinarny DOMOWE GOTOWANIE, na którym zamieszcza przepisy oraz zdjęcia wykonywanych przez siebie potraw. Nie ukrywa, że jej specjalnością są wypieki. Jak sama pisze, stworzyła swój blog dla "początkujących domowych kucharzy i poszukiwaczy nowych smaków". Jest specjalistą działu Kulinaria serwisu SPEC.PL, który wzbogaca nie tylko w swoje przepisy, ale również w autorskie zdjęcia.

Zobacz stronę naszego specjalisty:

- Domowe gotowanie

 

Nasz specjalista pisze o sobie:

Gotuje od lat. Jak większość z nas zaczynałam pomagając mamie w przygotowaniu obiadu. Pod jej okiem obierałam ziemniaki, doprawiałam surówki, ucierałam ciasta i kremy. W końcu nadszedł czas pełnej samodzielności i niezależności w wyborze niedzielnego menu czy kulinarnych eksperymentów.

Swoich najbliższych raczę w domu zapachem piekącego się pieczywa i ciasta, gotującej się zupy, duszącego się w aromatycznych przyprawach mięsa i świeżo pokrojonych ziół. Z przyjemnością obserwuję wzrost ich apetytów na widok cieszących oko potraw. Z satysfakcją nakładam dokładki i odbieram puste już talerze. 

Co daje mi upieczenie chleba, upichcenie rosołu, usmażenie kurczaka z warzywami po tajsku czy wykonanie muffinek? Niesamowitą przyjemność z obserwacji przemiany poszczególnych składników o różnych smakach, konsystencji i pochodzeniu w brzmiące jednym tonem danie. Poczucie siły i umiejętności własnych rąk: ugniatających, lepiących, czujących drobiny soli, gładkość schłodzonego francuskiego ciasta, wilgoć śmietany i tłustość masła w kruchym spodzie, ulotność tortowej mąki i chropowatość skórki razowca. 

Z pasją przygotowuję nowe potrawy wyszukując ciekawe przepisy, czytając przeróżne fora, kupując kolejne kucharskie książki czy podglądając na YouTube podobnych do mnie amatorów dobrego jedzenia. Kiedy wchodzę do kuchni odbywam kulinarną wycieczkę dookoła świata, o której marzę od lat. Foccacia, won ton, chlebek naan, curry, banana bread, tarta i pizza to tylko niektóre z najsmaczniejszych przystanków owej - realizowanej na razie tylko w domu - podróży. Dzięki zdjęciom i kulinarnemu blogowi mogę utrwalić spędzoną w kuchni chwilę i wracać do opublikowanych przepisów na niemożliwych do zgubienia stronach wirtualnego notatnika. 

Przede mną jeszcze tyle do ugotowania, tyle do upieczenia, dodania i wymieszania. Mam nadzieję, że wszystkiego zdążę spróbować:)

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here