Zaczynamy od przygotowania jabłek, bo z nimi jest najwięcej pracy – trzeba je obrac i pokroić w plasterki. Jajka musimy podzielić – osobno żółtka, osobno białka. Żółtka ucieramy z połową szklanki cukru i masłem. Potem dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, cukier waniliowy i zagniatamy ciasto. Dzielimy je na dwie części w stosunku 2/3 do 1/3. Mniejszą część wkładamy do lodówki lub nawet zamrażarki.

W dużej misce ubijamy pianę z białek. Do niej wsypujemy resztę cukru – szklankę (można oczywiście dać mniej – ciasto będzie mniej słodkie) i kisiel. Gdy wszystko jest gotowe, a piana mocna i sztywna układamy ciasto. Wałkujemy ciasto i układamy je w formie, w której będziemy piekli. Na nim układamy jabłka, możemy je lekko obsypać cynamonem, bo jabłka z cynamonem bardzo lubią się wzajemnie i zawsze świetnie razem smakują. Na jabłka wykładamy pianę. Ostrożnie, by nie straciła na jakości. Teraz wyciągamy z lodówki resztę ciasta i ucieramy na pianę – będzie to kruszonka – szczyt szarlotki. Można pokruszyć do niej trochę krojonych orzechów – to świetny dodatek, podobnie jak cynamon.

Ciasto pieczemy 45 minut w 180 – 200 stopniach. Musi się ładnie zarumienić.

3 szklanki mąki,
kostka masła,
1,5 szklanki cukru,
5 jajek,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
opakowanie cukru waniliowego,
kisiel (żółty – cytrynowy, brzoskwiniowy)
i oczywiście jabłka – najlepiej winne, twarde.

Znacie inny przepis na szarlotkę z kisielem? Podzielcie się nim w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak korzystać z Facebooka?
Następny artykułCiasto na pizze bez drożdży – przepis

Jolanta Chabik - jest korektorem, dokumentalistą, czasami redaktorem. Wcześniej pracowała w radiu na stanowisku dziennikarza muzycznego i prezentera, a również dla portali o tematyce kulturalnej, informacyjnej i lifestylowej. Kulinaria to jej hobby i wielka pasja.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Gotuję, bo lubię to robić. Piekę, bo lubię zapach, jaki wypełnia wtedy kuchnię. Gotowanie odstresowuje mnie, pomaga się zrelaksować. A pisanie o tym - utrwalić te smaki. W kuchni, tak samo jak smak, liczy się zapach i kolor, a również "architektura" kulinarnego dzieła. Nie ma rzeczy nieważnych. Dzięki odpowiednim dodatkom każda potrawa, nawet najbardziej banalna, może smakować zupełnie inaczej i każda może zrobić wrażenie. Kuchnia to zmysły. A zmysły nie kłamią.

Kiedy nie gotuję, pojawiam się tu i tam. Ćwiczę jogę. Przeglądam ulubione blogi. Spaceruję o zmierzchu. Szukam inspiracji w książkach, filmach, w życiu. Spotykam się z przyjaciółmi, bo ludzie są najlepszą inspiracją - także tą kulinarną. Słucham muzyki. Piję kawę, herbatę lub wino, zależnie od pory dnia. Szukam wszędzie nowych smaków. Nie boję się eksperymentów, zwłaszcza kulinarnych. Moim typem jest włoska kuchnia, pełna pomidorów, oliwek, pachnąca bazylią. Włoska kuchnia, szwedzki design, nowojorki styl - to rzeczy idealne. Bo ideał kryje się w prostocie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here