Generalnie jest to poradnictwo oparte na potrzebach klienta, zmierzające do udzielania wsparcia na „życiowych zakrętach”, niekoniecznie tych dramatycznych. W odróżnieniu od psychoterapii jego celem nie jest praca z zaburzeniami, a z osobami zdrowymi, jedynie przechodzącymi ciężkie chwile lub potrzebującymi wsparcia w samorozwoju.
Transfer tego psychologicznego narzędzia w obszar HR nie jest przypadkowy. W dobie przewagi konkurencyjnej budowanej na ludziach, a nie na zasobach materialnych, człowiek stał się niezwykle ważnym elementem organizacji. Jednocześnie praca jest dziś bardziej stresująca niż kiedykolwiek wcześniej. Wyniki, wskaźniki sprzedaży, presja osiągnięć i zwyczajne, ludzkie problemy dają się we znaki szczególnie wysoko wykwalifikowanym pracownikom, na których nacisk jest w firmach największy. Odpowiadają oni za setki, niekiedy tysiące innych zatrudnionych, za być albo nie być przedsiębiorstwa. Czasem w ich życiu następuje kryzys. Z punktu widzenia organizacji okres taki może być szczególnie dotkliwy. Może przejawiać się spadkiem zaangażowania, negatywną zmianą postaw wobec współpracowników, bezradnością lub agresją, ogólnym obniżeniem efektywności pracy. Jeśli osoba przechodząca taki trudny czas jest bardzo wartościowa dla przedsiębiorstwa, można zastosować wobec niej metodę counsellingu.
Ważnym elementem tego procesu jest dobór odpowiedniego counsellora (doradcy) – osoby, która pomoże pracownikowi w poradzeniu sobie z problemem. Taką rolę może pełnić menadżer, inny doświadczony pracownik lub specjalista spoza firmy. Tak naprawdę istotne jest to, jakie umiejętności posiada ta osoba, nie to, kim jest. Doradca powinien umieć aktywnie słuchać i jednocześnie być niedyrektywny. Counselling polega na wspieraniu, nie na narzucaniu rozwiązań i counseller musi posiadać osobowość odpowiednią do takiego nastawienia. Najlepiej, by osoba taka była przeszkolona w zakresie poradnictwa. Cenniejsze niż wykształcenie będzie jednak to, czy będzie umiała pomóc zidentyfikować źródło problemów i subtelnie podsunąć wskazówki, prowadzące do wyjścia z impasu. Newralgiczną kwestią jest czas, jaki ma zajmować counselling. Należy pamiętać, że oferując komuś tego typu pomoc nie można postawić przed nim limitu „raz w tygodniu przez miesiąc”. Poradnictwo powinno trwać tak długo, jak długo będzie potrzebne. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Te jednak łatwo ustalić, bo przewlekłe problemy emocjonalne z ciężkimi objawami będą kwalifikowały się do specjalistycznej pomocy psychologicznej. Tu też potrzebna jest ważna kompetencja counsellera – umiejętne wyczucie, kiedy problem zacznie przerastać możliwości rozwiązania za pomocą wewnątrzfirmowego poradnictwa.
Uwaga!
Uwaga! W zagranicznej literaturze możemy częściej spotkać się z inną wersją piśmiennictwa tej nazwy – counseling – przez jedno „l” (w języku amerykańskim). Jednak na gruncie polskim, przyjęło się stosować pisownię z podwójnym „l”, warto jednak znać rozróżnienie podczas poszukiwań materiałów źródłowych.
Słyszeliście o counselling? W jakiej sytuacji się z nim zetknęliście? Podzielcie się doświadczeniami.