W artykule o tym, jak zaoszczędzić pieniądze, była już mowa o wydatkach na żywność. Przytoczę jednak statystyki raz jeszcze. Polak co miesiąc wyrzuca jedną trzecią kupowanej żywności. Czyli przy wydatkach na poziomie 600 złotych co miesiąc w koszu ląduje 200 złotych. To naprawdę duża suma. Jak można zniwelować te koszty? Wbrew pozorom nie jest to takie trudne.

Mniej znaczy więcej. Robienie zakupów na zapas, tak jakby w supermarketach miało braknąć żywności, jest podstawowym błędem który robią konsumenci. Zapasy owszem, ale produktów o długiej dacie przydatności do spożycia. Duże sklepy kuszą niskimi cenami produktów, już sam proces robienia zakupów i ustrzegania się przed stosowanymi przez markety sztuczkami jest osobnym tematem. Niemniej warto korzystać z promocji robiąc zakupy. Produkty sypkie kupowane w pakietach, w ogólnym rozrachunku będą nas kosztować mniej. Warto mąkę, kaszę, ryż, makarony, cz przyprawy kupować w dużych paczkach. Zapasy należy robić także w przypadku żywności w puszkach (konserwy rybne, owoce, wędliny w puszkach) oraz przy okazji przetworów. Jeśli nie mamy zacięcia do samodzielnego przygotowania dżemów, ogórków czy papryki w occie, zakup ulubionych i najczęściej zjadanych przez rodzinę produktów w większej ilości, będzie rozsądniejszym niż kupowanie jednej sztuki w osiedlowym sklepiku.

Oszczędzanie na jedzeniu nie musi oznaczać kupowania gorszych produktów. Wręcz przeciwnie, czasem droższe produkty będą w efekcie lepsze dla naszego budżetu, tyczy się to przede wszystkim sosów i dodatków. Przeciery pomidorowe ketchupy musztardy i sosy z wyższej półki, będą bardziej wydajne, a co za tym idzie tańsze. Inaczej jest np. z napojami i sokami a nawet nabiałem. Warto spacerując po supermarkecie, zwrócić uwagę na marki danego sklepu. Często napoje zwłaszcza soki owocowe, produkowane są dla danego marketuprzez wiodące firmy, a ich cena jest mniejsza bo nie płacimy za markę i opakowanie. Tak samo jest ze śmietaną, serkami homogenizowanymi, serkami do chleba jogurtamiczy innymi przetworami mlecznymi. Warto przekonać się to tego typu tanich produktów, wystarczy zerknąć na etykietę, a okaże się że są one dosłownie tym samym co jemy w kolorowym opakowaniu, z o połowę wyższą ceną.

Mięsa i wędliny to grupa produktów, na których nie powinniśmy oszczędzać, ale jest na to także kilka sposobów. Nie polecam kupowania produktów mięsnych w marketach. Nie będą się one nadawały do zamrożenia, a przecież mięsa można porcjować i mrozić. Zarówno przetworzone jak i surowe. Możemy samemu zrobić bitki z dwóch kilogramów szynki wieprzowej,porcjować je na obiady dla całej rodziny i zamrozić. Kupione w dobrej cenie świeże mięso, doskonale się do tego nada. Wędliny powinniśmy kupować na wagę, i tylko taką ilość jaką możemy „przejeść” w danym tygodniu. Kupowanie wędlin w plasterkach, w opakowaniach foliowych będzie droższe. Płacimy niepotrzebnie za opakowanie, a to i tak nie dam nam dłuższej świeżości produktu.

Największe straty, a co za tym idzie największe oszczędności można poczynić przy pieczywie owocach i warzywach. Wyrzucanie pieczywa to już nagminny proceder . A wystarczy po pierwsze kupić go mniej, a po drugie jeśli nawet zostanie wysuszyć zmielić na bułkę tartą czy zostawić jako dodatek do pasztetów i kotletów mielonych. Przejrzałe owoce można „przerobić” na kompot dla dzieci, nadzienie do naleśników, a w ekstremalnym przypadku jeśli ktoś ma na to ochotę ze skórki z jabłek można zrobić świetny ocet. Drugim po chlebie najczęściej wyrzucanym produktem są ziemniaki których ugotowaliśmy w nadmiarze. Na następny dzień można z nich zrobić kopytka, ziemniaczane racuchy, czy kluski. Internet jest pełen prostych i szybkich pomysłów na wykorzystanie gotowanego ziemniaka.

To co należałoby zmienić w sposobie myślenia i żywienia, to podejście. Jedzenie w restauracjach, fast foodach czy zamawianie pizzy, powinno stać się wydatkiem na rozrywki, a nie tym zaliczanym jako wydatki na żywność. W ten sposób szybko ograniczymy „śmieciowe żarcie”, będzie nam zwyczajnie żal wydawać na nie pieniędzy, kiedy w perspektywie będą inne rozrywki. Zyska na tym nie tylko nasz budżet, ale i zdrowie. To samo powinno tyczyć się przekąsek przegryzek, i słodkości. Jeśli mamy opory we wprowadzaniu dobrych nawyków w swojej kuchni lodówce i budżecie, jeśli nie przemawia do nas gotówka którĄ miesięcznie tracimy z powodu nierozsądnego gospodarowania, to może przemówią słowa naszych babć i mam. Te z uporem maniaka powtarzały „dziecko szanuj chleb” Nie przemawia? Zdanie tobyło powtarzane nam tak często że straciło dla nas większe znaczenie. Może zabrzmi to jak moralitet, ale ten kto nigdy nie zaznał fizycznie głodu nie będzie doceniał go tak jak ten który się z nim spotkał. Świadomośćże wiele dzieci i to wcale nie tylko w krajach trzeciego świata, ale w naszym kraju po prostu jest głodne i sporo oddałoby za te ziemniaki które właśnie widelcem zrzucamy do kosza- powinna przynajmniej sprawić że zrobi nam się zwyczajnie po ludzku głupio.

Jakie są Wasze sposoby na oszczędzanie na jedzeniu? Uważacie, że w ogóle powinno się oszczędzać na żywności? Czekam na Wasze komentarze.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułSposoby na organizacje pracy
Następny artykułRodzina na swoim – warto skorzystać?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here