Oszczędzać można na naprawdę wiele sposobów. Zanim zacznie się systematycznie odkładać pieniądze czyli oszczędzać długoterminowo, warto przyjrzeć się domowemu budżetowi codziennemu, w skali miesiąca. Pomoże w tym prosty eksperyment. Najlepszym rozwiązaniem jest określenie siebie i swojej rodziny. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że pieniądze wyciekają ale nie wiemy gdzie, czy też jesteśmy w stanie przedstawić „plus minus” swoje miesięczne wydatki z pełną świadomością tego gdzie pieniądze „uciekły” Kartka i długopis, chwila wolnego czasu i plan na kolejny miesiąc. Na początek powinniśmy podzielić nasz domowy budżet na pięć sfer. Wydatki stałe związane z zobowiązaniami bankowymi. Wydatki stałe związane z domem (czynsz, prąd, gaz, opłata za kablówkę, internet, telefony, wydatki na paliwo, karty komunikacji miejskiej, polisy ubezpieczeniowe, opłaty za szkoły i przedszkole) Wydatki na żywność środki czystości i ubrania, wydatki na rozrywkę, i ostatnie oszczędności.

Jeśli nasze finanse przedstawiają się w raczej opłakanym stanie, i wydatki na rozrywkę czy oszczędności nie wchodzą w grę, polecam w trakcie miesięcznego eksperymentu pewien schemat.. Obecnie właściwie nie widzimy pieniędzy które zarobimy. Znajdują się one na koncie, nie płacimy nimi tak często bezpośrednio. Warto wyposażyć się w słoiki do których powkładamy kwoty jakie mamy do dyspozycji. Pięć słoików odpowiadającym pięciu sferom budżetowym. Taka wizualizacja jest niezastąpiona. W miarę upływu czasu sami na własne oczy zobaczymy, jak wypływają ze słoików pieniądze. To da nam do myślenia i zniweluje wydatki niepotrzebne, a tych czasami bywa na prawdę bardzo dużo. Kolejny krok to założenie zeszytu. Przez okres miesiąca powinno się w nim rzetelnie zapisywać wydatki z każdego dnia, najlepiej zbierając dodatkowo paragony. Pod koniec naszego eksperymentalnego miesiąca podliczyć wydatki z każdej kolumny. Okaże się się 30% naszego budżetu wydaliśmy na fast foody, kolorowe czasopisma, zupełnie niepotrzebna przedmioty, kolejną parę butów. Sami po miesiącu stwierdzimy, że to co kupiliśmy nie było potrzebne i nie ma się co dziwić że nagle brakło do pierwszego, lub na zapłacenie rachunków.
Należy ustalić priorytety. Zobowiązania regulować w pierwszej kolejności.

Aby zaoszczędzić na wydatkach stałych związanych z zobowiązaniami bankowymi, warto zastanowić się nad kredytem konsolidacyjnym, likwidacją kart kredytowych, zmianą banku jeśli nasz wydaje się być zbyt drogim. W tej decyzji pomoże obliczenie ile rocznie kosztuje nas utrzymanie konta, ile płacimy za przelewy, obsługę internetową, jak oprocentowane są zobowiązania które mamy w koncie. W przypadku kilku rat i kilku kart nad którymi przestaliśmy panować konsolidacja i mocne postanowienie nie dobierania kolejnych zobowiązań do momentu spłaty obecnych, może nam pozwolić na zaoszczędzenie nawet do 40% na samych zobowiązaniach.

Wydatki stałe związane z domem też można zmniejszyć, wprowadzając oszczędności. Prądu wody gazu, paliwa. Można poszukać tańszego dostawcy usług internetowych, zrezygnować z niepotrzebnych pakietów telewizji kablowej, czy też znaleźć inną. Wydatki na telefon też da się ograniczyć zmieniając operatora lub pakiety. Obecnie nie wiąże się to ze zmianą numeru.

Grupą najbardziej płynną są wydatki na żywność środki czystości i ubrania. Statystyczny Polak wyrzuca jedną trzecią kupowanej żywności. Jeśli na jedzenie wydajemy sześćset złotych miesięcznie, każdego miesiąca do kosza na śmieci wyrzucamy dwieście złotych. Dwieście złotych które można by przeznaczyć na odzież, na rozrywki, przyjemności, odkładanie na emeryturę. Jak zaoszczędzić? Planowanie tygodniowego jadłospisu może być męczące, ale będzie przydatne.

Wystarczy robić zakupy mniejsze, i w taki sposób aby żywność która nam zostaje dała się przetworzyć, lub zamrozić. (dla przykładu z przejrzałych bananów można zrobić naleśniki dla dzieciaków, wędliny wkroić w bigos) Żywieniowe zachcianki w postaci fast food-ów czy kolacji na mieście powinniśmy potraktować jako wydatki na rozrywki. Wtedy okaże się, że zamiast wizyty w królestwie hamburgera będziemy woleli wizytę w kinie. Często ten wydatek będzie dokładnie taki sam. Co do kwot przeznaczanych na rozrywkę. Podstawowy błąd jaki popełniamy to robienie szalonych zakupów, i pozwalanie sobie na przyjemności na początku miesiąca, kiedy na koncie środków jest jeszcze sporo i nie martwimy się o ich- jakby nie było- szybkie ubywanie. To zasadniczo złe rozwiązanie. Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Wydatki na rozrywkę i przyjemności powinny być ostatnimi, traktowanymi jako nagroda za rezolutne gospodarowanie budżetem.

Kapitalnym pomysłem jest zbieranie drobniaków. Sama byłam wręcz zaskoczona. Robiąc zakupy za gotówkę, wszystkie drobne wydawane w sklepach poniżej dwuzłotówki przez cały miesiąc wrzucałam do słoika. Pod koniec miesiąca słoik zawierał ponad sto złotych. Drobne znalazły zastosowanie u radosnej ekspedientki, a „zaoszczędzone” w ten sposób sto złotych wydane na kompletne bzdury, które dotychczas obciążały niepotrzebnie budżet.

Jestem pewna że po eksperymentalnym miesiącu, kiedy uda nam się zrobić porządek w płatnościach zastanowić się nad oszczędnościami, kiedy narzucimy sobie nic nie kosztującą nas samodyscyplinę, podliczymy miesięczne wydatki i zaplanujemy kolejne miesiące- uda się opanować portfel. Warto też pamiętać o wydatkach niespodziewanych, takich jak naprawa zepsutego samochodu, dentysta, czy ślubny prezent dla znajomych. Z czasem kiedy wprowadzone zasady oszczędzania zaczną się sprawdzać pieniędzy „luźnych” będzie coraz więcej. Można się wtedy zastanowić nad tym jak je spożytkować. Czy odkładać na rodzinne wakacje, czy nadpłacać zobowiązania (co długoterminowo też da oszczędności, zmniejszymy koszt odsetkowy kredytu, skrócimy czas spłacania zobowiązania) czy czy wydawać na rodzinne małe comiesięczne szaleństwa, czy może rozsądnie zainwestować.

Dopiero po okiełznaniu podstawowych spraw, można zastanowić się nad długoterminowym oszczędzaniem. Wyznaczyć sobie kwotę jaką chcemy co miesiąc odkładać, poświęcić kilka godzin na kilka spotkań z dobrze wybranymi doradcami inwestycyjnymi czy emerytalnymi, i na spokojnie wybrać tą formę oszczędzania która, będzie dla nas i naszej rodziny najodpowiedniejsza.
Przy tych wszystkich radach sposobach i trikach, najważniejsze to nie dać się zwariować i pamiętać że pieniądz ma służyć nam a nie my jemu. Powyżej przedstawiony został plan radykalnego cięcia kosztów gospodarstwa domowego, w chwili kiedy sami kompletnie nie dajemy sobie rady i kompletnie nie mamy pomysłu na przyszłość. Czasem wystarczy wprowadzić zmiany w kilku lub tylko jednej dziedzinie życia. Dokonanie takiego miesięcznego „słoikowo- zeszytowego” eksperymentu polecam nawet tym nieprzekonanym. Okazać się bowiem może, że mogliśmy zaoszczędzić na przykład czterysta złotych, co w skali roku daje cztery tysiące osiemset złotych. Pojawi się myślenie że te niespełna pięć tysięcy złotych, to pieniądze które mogliśmy przeznaczyć na świetne wakacje z rodziną. Tymczasem wypłynęły one w sposób nieopanowany, nie do końca przemyślany, lub co gorsza zostały wyrzucone… w błoto.

W jaki sposób staracie się oszczędzać pieniądze? Wypowiadajcie się w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułNiska zdolność kredytowa – przyczyny
Następny artykułSposoby na organizacje pracy

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here