Bursztynowy miąższ pigwy nada się na kompot, konfiturę, marmoladę, nalewkę czy syrop. Owoce te doskonale komponują się też na przykład z jabłkami czy gruszkami w najrozmaitszych przetworach.

Ze względu na znaczącą zawartość pektyn, pigwowe przetwory nie wymagają nawet pasteryzacji, a opisana poniżej marmolada z pigwy wytrzyma w lodówce nawet pół roku bez pasteryzacji – o ile będzie przechowywana w szczelnym pojemniku.

1l wody,

2 łyżki soku z cytryny,

pół kilo pigwy,

3 szklanki cukru.

Wykonanie:

Wodę i sok cytrynowy zagotuj w garnku z gorącym dnem. Pigwę obierz, pokrój na ćwiartki, wytnij gniazda nasienne i zetrzyj na tarce o dużych oczkach. Włóż do wrzątku, zagotuj, po czym zmniejsz płomień i duś przez 10 minut. Dodaj cukier i dokładnie go rozmieszaj, aż się całkiem rozpuści. Gotuj bez przykrycia na średnim płomieniu jakieś 40-45 minut, aż zawartość garnka zgęstnieje, ale zachowa półpłynną konsystencję. Pamiętaj o mieszaniu – marmolada, jak każdy słodki przetwór, lubi się przypalać.

pigwaFot. sxc.hu

Przełóż dżem do słoików, zostawiając u góry nieco miejsca. Wilgotną ściereczką usuń ewentualne zabrudzenia z brzegów słoików i zakręć je dokładnie. Zostaw do ostudzenia. Wyrób nie wymaga pasteryzowania.

Jakie macie inne pomysły na wykorzystanie pigwy?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułDzielenie zysków w spółce
Następny artykułStare taryfy na kartę bez promocji – dlaczego?

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here