Przeżyj żałobę
Pomimo faktu, że odczuwasz winę z powodu niezałatwionych ze zmarłym spraw, daj sobie czas, by oswoić się z jego odejściem, daj ujście emocjom. Okres żałoby jest niezmiernie ważny, gdyż jego przejście umożliwia nam powrót do stabilizacji uczuciowej, a co za tym idzie – do dalszego harmonijnego życia.
To nie Twoja wina
Nie obwiniaj się za to, czego nie zdążyłeś powiedzieć lub zrobić. To nie wróci zmarłemu życia, a jedynie pogłębi Twoje złe samopoczucie. W ramach refleksji zastanów się, co możesz zrobić dla osób żyjących, aby poczucie winy nigdy więcej nie miało miejsca.
Rozmowa po
Kiedy uporasz się już ze śmiercią bliskiego na tyle, by powróciło Twoje trzeźwe myślenie, powinieneś udać się na cmentarz. Złożenie świeżych kwiatów na grobie i rozmowa ze zmarłym mogą być dla Ciebie bardzo oczyszczające.
Wspominaj go dobrze
Zachowaj pozytywne wspomnienia o zmarłym – wspólne rozmowy, podróże, śmieszne zajścia. Dzięki temu zapomnisz o kwestiach, które wzbudziły Twoje poczucie winy po jego śmierci. Pamiętaj też, że jego odejście nie jest Twoją winą. Jeśli będziesz mówił o nim z uśmiechem na twarzy, powróci także Twój spokój ducha.
Czujecie się winni po śmierci bliskiej osoby? Dlaczego? Podzielcie się swoimi przemyśleniami.
syn miał głęboką depresję i myśli samobójcze, sygnalizowaliśmy to lekarzowi, ale ten tylko podwyższał dawkę leków. Przymierzałem się do zawiezienia syna do szpitala, ale odłożyliśmy to o trzy dni. Następnego dnia syn popełnił samobójstwo. Gdybym go zawiózł do szpitala, a chciał, (choć podjął później razem ze mną decyzję o odłożeniu terminu) syn by żył. Ciernie na sumieniu nie dają mi normalnie żyć – czuję się winny śmierci dziecka.
Moja siostra chorowała na raka. Ostatni miesiąc życia spędziła w hospicjum. Odwiedzałam ja w każdej wolnej chwili, brałam wolne, zostawiałam 2 letnie dziecko. W czasie choroby tez kiedy tylko mogłam byłam blisko. Lekarz, który skierował ja do hospicjum tłumaczył ze to nie jest umieralnia, ze ona idzie tam zeby porządnie wypocząć, podleczyć sie, nabrać sil na rehabilitacje na ktora miała juz wyznaczony termin. Mówił tez -w co bylo nam bardzo ciężko uwierzyć -ze maja tam tak dobre leki przeciwbólowe jakich nie maja w zwykłym szpitalu. Po 3 tygodniach, w ciągu 1 nocy, stan mojej siostry pogorszył sie, drastycznie i nieodwracalnie. Z relacji jej koleżanki z sali wiem ze cala noc miała goraczke, drgawki, ze wymiotowala. Rano juz nie mowila, nie poruszala sie, nie pila i nie jadla. Tamtej nocy zaczela umierac. A mnie wtedy z nia nie bylo. Nie byłam przygotowana ze tak sie stanie, ze tak szybko, ze akurat wtedy. Nie bylo mnie bo miałam umówione od roku, dlugo wyczekiwane spotkanie z bliskimi. Na którym miałam odpocząć chwile, oderwać sie od tego wszystkiego. Nie bylo mnie w najgorszym momencie i czuje sie winna. Ze sie nia wtedy nie zaopiekowałam. Bo jestem pewna ze bardzo sie bala, ze nie rozumiała co soe z nia dzieje, ze moze czuła ze to koniec i chciała mi cos powiedzieć, ze mogłyśmy sie pożegnać, albo wręcz przeciwnie, mogłam ja wesprzeć i sprawić by mniej sie bala i uwierzyła mi ze jeszcze cos uda sie zrobic. Zmarla tydzien pozniej, juz przy mnie. Czuje sie winna. Nie mogę sie pozbierać i pogodzić ze tak bliska mi ukochana osoba zniknęła i nigdzie jej nie ma i juz nigdy nie będzie. Czuje sie winna.