Samotne matki nie są już zsyłane na margines społeczny i powszechnie potępiane przez otoczenie. Poza pomocą finansową państwa mogą liczyć na szacunek i zrozumienie. Być może dzieje się tak dlatego, że każdego roku przybywa samotnych matek. Stopniowo zmienia się ich wizerunek z porzuconej, skrzywdzonej ofiary na zaradną kobietę, która potrafi zadbać o siebie i swoje dzieci. Coraz częściej także samotne macierzyństwo staje się kwestią podjętej decyzji. Kobiety nie chcą skazywać siebie na trudne związki, wolą same wychować dziecko niż, wikłać się w układ, który wcale nie musi być partnerski.
W grupie samotnych matek znajdują się rozwódki – kobiety porzucone, lub takie, które postanowiły odejść od swoich partnerów. Są w niej także wdowy, skazane przez los na samotne wychowywanie dzieci. Co ciekawe, socjologowie do samotnych matek zaliczają także kobiety, które z powodu emigracji zarobkowej partnera zostały obarczone całkowitym ciężarem wychowania i opieki nad dziećmi.
Kiedy znajdziemy się w takiej sytuacji nie powinnyśmy wychodzić z założenia, że dziecko wychowane tylko przez matkę, będzie w jakiś sposób uboższe. Miłość matki wcale nie musi ograniczać i tłamsić dziecka. Często głoszony jest pogląd, że dziecku (zwłaszcza chłopcu!) wychowywanemu tylko przez matkę, brakuje silnej ręki lub ojcowskiej rady. Psychologowie twierdzą, że dobra pełna miłości, zrozumienia i konsekwentnego wyznaczania granic relacja z dzieckiem niweluje skutki dorastania bez ojca.
Każda samotna mama, która staje przed problemem samotnego wychowywania dziecka, powinna zacząć od pielęgnowania lub budowania zdrowej więzi. Okazuje się, że kobiety najczęściej powielają jeden z trzech wzorców. Najlepszym i najzdrowszym dla obu stron jest relacja, w której panują zasady otwartości, współpracy, wyznaczania racjonalnych granic. Taka postawa korzystnie wpływa na samokontrolę i samoocenę dziecka, pozwala na zdrowy emocjonalny rozwój dziecka.
Niestety bardzo często samotne mamy, które weszły w tę nową dla nich rolę nie z własnej woli, same nie mogą poradzić sobie z sytuacją. Są zaczepione w przeszłości i nie chcą pogodzić się z utratą partnera. W takich warunkach, dziecko schodzi na dalszy plan i silna relacja z mamą, która w takim momencie jest kluczowa dla rozwoju obu stron, ulega osłabieniu lub znacznemu pogorszeniu. Ten wzorzec dotyczy także mam, których sposobem na poradzenie sobie z sytuacją jest nadmiar pracy.
Ostatni powielany wzorzec, który także jest krzywdzący to nadopiekuńcza mama, która uczyni wszystko, aby wynagrodzić dziecku wychowywanie się bez ojca. Próba chronienia dziecka przed wieloma sytuacjami z życia codziennego, wyręczania w obowiązkach, podporządkowania swojego życia dziecku nie niesie nic dobrego zarówno dla matki, jak i dla dziecka.
Kiedy same wychowujemy dziecko nie możemy wpychać je w rolę partnera. Próby obarczenia odpowiedzialnością dziecka są niedopuszczalne. Nie można powiedzieć małemu dziecku: Tatusia nie ma, więc teraz ty jesteś głową domu, lub: mam teraz tylko ciebie. W chwilach smutku, niepewności, to właśnie mama powinna być opoką. Dziecko powinno czuć się bezpieczne.
Samotne mamy są przekonane, że są zdane tylko na siebie i powinny być samowystarczalne. Jest to źle pojęta ambicja, która bywa ogromnym ciężarem dla kobiet. Nikt nie jest sam. Mamy rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, którzy chętnie pomogą, wesprą radą, zaopiekują się dziećmi, jeśli trzeba. Korzystajmy z ich pomocy, wtedy poczujemy, że jest nam dużo lżej.
Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Zapraszam do komentowania.