Przelotna fascynacja kontra stały związek. Większość osób wręcz z sentymentem wspomina swoje wakacyjne miłości. Jest to również standardowy temat kolorowej prasy w okresie jesiennym. Istotę tego zjawiska świetnie uchwyciła Doris Lessing w tytule jednej ze swoich powieści Lato przed zmierzchem. Oddała mianowicie dwuznaczny urok wakacyjnego romansu, polegającego na sięgnięciu po zakazaną przyjemność z pełną świadomością, że jej koniec będzie bardzo okrutny. Owym finałem jest bowiem zmierzenie się z faktem, że dla przelotnej fascynacji, zaryzykowaliśmy stabilność naszego stałego związku. Coś, co długo budowaliśmy, przełamując swoją wzajemną nieufność, nagle zostało zniszczone.

Kto straci, kto zyska? Bardzo trudno dać uniwersalną odpowiedź na pytanie, czy wyjawić partnerowi prawdę o wakacyjnym romansie. Jedni powiedzą, że nie ma sensu sprawiać cierpienia drugiej połowie i skazywać ją na katusze wyobrażania sobie nas w ramionach innego czy innej. Drudzy z kolei odwołają się do zasad elementarnej uczciwości, twierdząc, że tylko na prawdzie można zbudować wartościowy związek. Nasuwa się w tym miejscu klasyczna konkluzja, zgodnie z którą racja leży gdzieś pośrodku. Jednak w tym wypadku żadnego środka nie ma – albo się przyznamy albo nie. Zanim cokolwiek zdecydujemy, warto się zastanowić, jakie mogą być ewentualne zyski i straty naszego wyboru. Być może partner doceni naszą odwagę i szczerość, a być może skupi się tylko na najgorszym i nas zostawi.

Jaki/jaka jestem? Rozwiązanie dylematu: powiedzieć o wakacyjnym romansie, czy tez zachować go dla siebie, w dużej mierze zależy od naszej osobowości. Są osoby, dla których milczenie i ukrywanie faktu niewierności będzie podobną zdradą jak sama zdrada. Inni ludzie uznają, że na pewno już nigdy nie wydarzy się nic podobnego, więc dla wspólnego dobra lepiej będzie zataić wakacyjną przygodę. Nie ma tu zatem żadnej uniwersalnej recepty, ponieważ jak zwykle wszystko zależy od okoliczności.

Czym jest dla mnie związek? Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się na wyznanie prawdy, czy nie, ważne aby dokonać pewnej autorefleksji. Zastanowić się, dlaczego doszło do zdrady i czy druga połowa i jej dobro są dla nas naprawdę najważniejsze.

Czy przyznalibyście się do wakacyjnej zdrady? Wyraźcie swoją opinię w komentarzu!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak zrobić ścieg dżersejowy?
Następny artykułCzy warto dać facetowi drugą szansę?

Agnieszka Czarkowska - absolwentka Polonistyki UJ, doktorantka na tym samym wydziale. Publikowała w pracach zbiorowych, książkach i czasopismach literackich. Interesuje się literatura współczesną, filmem oraz problematyką psychologii związków partnerskich.

 

Nasz specjalista pisze o sobie:

W literaturze, sztuce i życiu fascynuje mnie głównie jedno – fenomen ludzkiego życia we wszystkich jego przejawach, szczególnie manifestujący się w miłości. Już Freud odkrył, że eros jest główną siłą twórczą napędzającą nasze działania. Miłość erotyczna w swoich różnorodnych odcieniach: od nieśmiałego zauroczenia po namiętny seks stanowi nie tylko naturalną dyspozycję człowieka, ale również doskonały materiał diagnostyczny, na podstawie którego można wiele powiedzieć o innych dziedzinach naszego życia: kondycji duchowej, a także zdrowiu fizycznym. Dlatego myślę, że warto to zjawisko zgłębiać wciąż na nowo i odkrywać w nim własne coraz to inne oblicze.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here