Potrzeba czasu, by się do tego przyzwyczaiły i zaakceptowały, że, czy im się to podoba, czy nie, ubierane być muszą. Jednym zajmuje to krócej, innym dość długo – w każdym przypadku ważna jest konsekwencja, spokój i stanowczość rodzica. Nie pomoże rezygnowanie z wyjścia, negocjowanie, ustępowanie („wyjdę, ale czapki nie ubiorę!”). Możemy tylko zminimalizować dziecku dyskomfort, uprzedzając je wcześniej, zapraszając do wyboru ulubionego ubrania, zachęcając do jak największej samodzielności. Poranne ubieranie otoczmy codziennym, bezpiecznym i lubianym rytuałem – malca głaszczmy po plecach, bawmy się w „nie ma, nie ma, jest!”, z trochę starszym dzieckiem śpiewajmy piosenkę, czy pozwólmy mu ubierać swojego ulubionego misia lub lalkę.
W żadnym wypadku dobrym rozwiązaniem nie jest nasza irytacja, kara, awantura – to potęguje tylko negatywne skojarzenia związane z ubieraniem i wpędza nas w błędne koło. Warto być tego świadomym, choć nie łatwo się nie denerwować o 7.30 rano, gdy mamy przed sobą pełen stresów dzień w pracy, a nasz szef nie toleruje spóźnień. Dlatego ubierania przed wyjściem z domu nie zostawiajmy w miarę możliwości na ostatnią chwilę.
Pamiętajmy, że są też pobudliwe i nadpobudliwe dzieci, dla których problemem nie jest samo ubieranie, ale konieczność ustania w miejscu przez dłuższą chwilę. Takie dzieci trzeba zagadać, przytrzymać, mocno przytulić przez kilka sekund, a jeśli nie udaje się ich wyciszyć – pozwolić im pobiegać pomiędzy założeniem jednego buta a drugiego.
Kiedy płacz i bunt nie ustają, warto poszukać przyczyny zewnętrznej – może buty faktycznie są już za ciasne, a sweter ma zbyt ciasny golf? Radzę też zwrócić uwagę na metki – wiele ubrań ma wszyte drapiące, przykre dla skóry aplikacje. Na wszelki wypadek dobrze jest usunąć je zaraz po zakupie ubranka. Są też dzieci, które nie tolerują ubrań zapiętych pod szyję lub wciskanych przez głowę – może to u nich wywołać wręcz wymioty lub duszności. W takich przypadkach radziłabym zrezygnować z tego typu fasonów.
Jeśli koszmar ubierania was wykańcza, a wasze dziecko jest wyjątkowo odporne na wasze działania, starania i prośby – pocieszcie się myślą, że to przecież nie trwa wiecznie, z tego się po prostu (jak i ze znienawidzonych ubrań) wyrasta!
Co robicie, gdy Wasze dziecko marudzi przy ubieraniu? Macie jakieś sposoby na okiełznanie go?