Aby wykorzystać błędy, należy nauczyć się dobrze rzucać granatami. Te często pomagają nam w skokach na kolejne kondygnacje czy po prostu budynki. Co prawda jesteśmy wtedy lekko ogłuszani, ale efekt mija, a my możemy brnąć dalej po dachach.

Co prawda glitche w Call of Duty 2 nie dają aż takiej przewagi, z racji tego, iż większość map jest umiejscowiona na otwartej przestrzeni, jednak nadal warto je wykorzystywać. Wdrapanie się na wysokie, niedostępne miejsce, to nie lada przewaga dla wprawionego snajpera.

Większość glitchy zaczynamy, wychodząc z okna budynku. Często można przeskoczyć na drugie, zamknięte. Powinniśmy w danym momencie spaść na ziemię, jednak tak się nie dzieje, a my możemy wyskoczyć na dach budynku. Stamtąd już niedaleka droga ku drutom elektrycznym, po których dostaniemy się na wyższe elementy tudzież budynki. Nie zapominajmy używać granatów, większość przepaści da się pokonać, wykorzystując siłę tych małych kuleczek.

Skacząc na niektóre elementy, zawiśniemy w powietrzu. Zachowujmy się wtedy tak, jakbyśmy stąpali po ziemi. Przeskakujemy wszystkie przeszkody normalnie i trzymamy się konturów – np. murów. Dzięki temu nie spadniemy, będąc jednocześnie dość wysoko nad ziemią. Z takiego położenia dużo łatwiej jest dostać się na upragnioną wieżę.

Błędy zdarzają się w każdej grze. Umiejętne ich wykorzystanie daje nam przewagę nad innymi. Z wiedzą dotyczącą działania glitchy dużo łatwiej takowe znaleźć.

Odkryliście jakieś inne glitche? Który jest najfajniejszy? Dajcie znać.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułGra Skoki narciarskie – sterowanie
Następny artykułJak grać w Pure?

Wojciech Onyśków – aktualnie student politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim. Od ponad trzech lat pracuje jako redaktor dla MiastaGier, strony poświęconej elektronicznej rozrywce. Zajmuje się głównie pisaniem zapowiedzi, relacji z pokazów, recenzji, a czasami także felietonów – wszystko oczywiście w powiązaniu z grami.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Swoją karierę związaną z dziennikarstwem zaczynałem, pisząc recenzje książek dla wszelakiej maści fan-zinów. Po pewnym czasie, nabierając cennego doświadczenia, postanowiłem przebranżowić się na gry – czyli coś, co kocham praktycznie od urodzenia. Takim oto sposobem trafiłem do Miasta Gier, gdzie rezyduję do tej pory.

Pierwszy komputer dostałem w wieku trzech lat, tak więc od małego szkraba obcuję z grami, co owocuje dość sporą wiedzą na ich temat. W wolnych chwilach nie stronię także od literatury – głównie fantastyka i sci-fi, lecz nie gardzę także dobrze przemyślanym kryminałem.

Uwielbiam znajdować się w sytuacjach kryzysowych, gdy czas nagli, a cel zdaje się być nieosiągalny. Wychodzę z założenia, iż nie ma rzeczy niemożliwych… oczywiście w ramach zdrowego rozsądku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here