Nie da się w sposób ostateczny stwierdzić, która opcja jest bardziej opłacalna. Zwłaszcza, że cena jednego i drugiego jest raczej podobna. Wszystko więc zależeć będzie od naszych potrzeb, możliwości finansowych a także cierpliwości. Zakup mieszkania za pomocą kredytu hipotecznego, polega na znalezieniu odpowiedniego lokum, złożeniu wniosku kredytowego, dokonaniu wyceny, przedstawieniu odpisu z księgi wieczystej. Po załatwieniu formalności kredytowych, i przelaniu gotówki na nasze konto, podpisujemy umowę kupna sprzedaży z byłym właścicielem (jeśli kupujemy nieruchomość na rynku wtórnym), lub z deweloperem (jeśli kupujemy na rynku pierwotnym, czyli nowo wybudowany blok). Inaczej kwestia przedstawia się przy kupowaniu nieruchomości, przy których kolokwialnie mówiąc „nie została jeszcze wbita łopata” czyli będących w budowie. Po pierwsze takie mieszkanie będzie nieco tańsze, po drugie kredyt na jego zakup będzie wypłacany w transzach, po przedstawieniu przez dewelopera dokumentacji potwierdzającej zakończenie kolejnych prac budowlanych. Wprowadzając się do mieszkania w zbiorowym budownictwie, musimy się liczyć z obecnością sąsiadów. Ci nie zawsze będą dla nas uprzejmi i nieuciążliwi. Nie musimy się za to martwić przeróżnymi drobnostkami związanymi z utrzymaniem standardu mieszkania. Wywóz śmieci, prace remontowe typu wymiana kaloryferów, okien, naprawy hydrauliczne, czy instalacji gazowej, będą w gestii spółdzielni, za odpowiednią opłatą wliczoną w czynsz. Mieszkanie może się okazać uciążliwe, zwłaszcza kiedy kupimy je na rynku wtórnym i trzeba będzie dokonać kosztownych remontów. Obecnie żaden bank nie udzieli nam kredytu na 100% wartości naszej nieruchomości, nie ma więc mowy o uzyskaniu dodatkowych środków przeznaczonych na remont.

Dom to marzenie prawie każdego. Piękny mały lub duży, z kominkiem, z ogrodem, w którym będziemy mogli bawić się z dziećmi, czy urządzać grille dla przyjaciół. Ponieważ obecnie ceny mieszkań i domów są zbliżone, wielu z nas decyduje się na budowę. Tutaj jednak trzeba uzbroić się w cierpliwość i znać wszystkie mankamenty takiego rozwiązania. Po pierwsze kredyt budowlany przysporzy nam znacznie więcej formalności. Standardowe jakie mamy podczas zakupu mieszkania, plus wszystkie te których trzeba będzie dokonywać podczas budowy. Kredyt budowlany jest wypłacany w transzach. Budowa trwa średnio przez dwa lata. Przez ten okres nadal będziemy musieli mieszkać kątem u rodziców, czy wynajmować mieszkanie. Niektóre banki odraczają moment spłaty do chwili zakończenia budowy, w większości jednak trzeba będzie regulować raty od chwili wypłaty pierwszej transzy. Budowa jest przedsięwzięciem bardzo trudnym. Trzeba będzie kupić projekt budowlany,dopilnować ekip, kupować materiały szukając najtańszych, rozliczać się z bankiem z wykonanych już prac przed otrzymaniem kolejnej transzy. Po zakończeniu budowy odwiedzić kilka urzędów w celu „zalegalizowania” naszego domu. Zapłacić za inspekcję budowlaną która odda budynek mieszkalny do użytku. Podpiąć w elektrowni prąd, gaz u usługodawcy który go dostarcza, wodę. Przygotowując sobie ogólny plan wydatków, trzeba dodać do nich co najmniej 30% kwoty. Wiele osób które zdecydowało się na budowę, pod jej koniec orientuje się że braknie im pieniędzy.

Dom to wspaniała rzecz, każdy powinien go mieć wraz z synem i drzewem. Podobno. Jednak są pewne mankamenty. Zakup działki w centrum miasta jest właściwie niemożliwy, a jeśli tak to będzie nieosiągalny z tytułu ogromnej ceny ara. Kupujemy więc działkę pod miastem. Czas dojazdu do centrum miasta biorąc pod uwagę wiecznie zakorkowane obwodnice, może zabrać nam nawet dwie godziny. Ta niedogodność mimo to jest bagatelizowana przez osoby, które wynagradzają ją sobie weekendami we własnym ogrodzie. Warto też dodać, że wszystkie naprawy czy kwestie organizacyjne w domu, będziemy musieli załatwić sobie sami. Inaczej niż w przypadku spółdzielni mieszkaniowej. Trzeba będzie samemu zorganizować sobie wywóz śmieci, dokonywać napraw instalacji, jednym słowem czeka nas większa odpowiedzialność. Koszty utrzymania domu mogą być przybliżone do tych związanych z miesięcznymi opłatami za mieszkanie. Całego zamieszania związanego z budową możemy uniknąć kupując dom już stojący. Jednak jego cena po pierwsze może okazać się wyższa, po drugie skazani jesteśmy na projekt który już został zrealizowany.

Tak jak pisałam wyżej dylemat dom czy mieszkanie sprowadza się jedynie do naszych potrzeb, możliwości organizacyjnych, do naszej przedsiębiorczości i tego co uznajemy za wygodę.

A Wy co preferujecie? Dom czy mieszkanie? Czekam na Wasze komentarze.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułChwilówka – informacje
Następny artykułJak się starać o dotacje unijne dla firmy?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here