Szczególnie niebezpieczne są choroby noworodków i najmniejszych niemowlaków, gdyż takie maluszki nie powiedzą o swoich dolegliwościach. Kluczowa jest czujność młodych rodziców i niezwlekanie z podjęciem decyzji. Pamiętajmy, że lepiej jest o jeden raz za dużo iść do lekarza niż o jeden za mało. Tym bardziej, że zwłaszcza świeżo upieczeni mama i tata nie czują się jeszcze pewnie w nowej roli.

Ważne jest zachowanie „zimnej krwi” w napiętej sytuacji. Wysoka gorączka świadczy tak naprawdę o walce organizmu i nie trzeba interweniować, dopiero powyżej 38,5oC trzeba sięgnąć po leki przeciwgorączkowe. Nie można zapomnieć o systematycznym napajaniu maluszka, choćby po łyżeczce wody, zwłaszcza w sytuacji wystąpienia biegunki.

Bez względu na nasze starania dzieci i tak będą chorować, bo to jest normalne. Choć zdarza się, że infekcja łapie infekcję, nie można załamywać rąk. Może to zaskakujące, ale chorując, pociecha wzmacnia odporność. Nawet mleko mamy nie chroni przed ogółem zarazków. Wzrost zachorowań zauważalny jest szczególnie w przedszkolach, gdzie pociechy szybko łapią wirusy. Z czasem brzdąc będzie coraz mniej narażony na zachorowania. Warto jednak dołożyć wszelkich starań, by uodparniać maluchy. Absolutnie nie wolno przegrzewać dziecka. Często sprawdzajmy kark pociechy, a przypadku spocenia zdejmijmy wierzchnią warstwę ubrania. Starajmy się też wychodzić na długie spacery nawet dwugodzinne. Przeciwwskazaniem ze strony pogody powinny być jedynie mrozy poniżej -10oC, silny wiatr bądź ulewny deszcz.

Niezmiernie trudnym doświadczeniem dla rodziny jest poważna przewlekła choroba dziecka. W rodzinie jako systemie choroba jednego członka wpływa na funkcjonowanie pozostałych osób. Można powiedzieć, że wraz z maluchem choruje cała rodzina. Nie chodzi o to, że reszta rodziny nie radzi sobie z choroba brzdąca, ale że nie funkcjonuje tak jak gdyby się nic nie działo. Przeorganizowania wymaga życie w przypadku pobytu maluszka w szpitalu. Zazwyczaj mama jest razem z nim, a prowadzenie domu i opieka nad pozostałymi dziećmi spada na barki mężczyzny. Nieoceniona w takich sytuacjach jest pomoc dziadków.

Czy Wasze dziecko często choruje? Jak organizujecie sobie wtedy czas?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCzy istnieje instynkt macierzyński?
Następny artykułJak przetrwać ciążę partnerki?

Anna Chmielewska – pedagog szkolny, trener szybkiego czytania oraz – przez pewien czas – nauczyciel wspierający w integracyjnym oddziale zerowym. Dodatkowo ukończyła studia z zakresu edukacji elementarnej i terapii pedagogicznej. Współpracowała z jednym z serwisów edukacyjnych, pisząc artykuły dla rodziców oraz tworząc karty pracy dla maluchów i uczniów.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Od zawsze lubiłam pomagać. Czynnie angażowałam się w działania woluntarystyczne, zwłaszcza w  pomoc rodzinom z problemem alkoholowym. Po studiach rozpoczęłam pracę w szkole i tak zostało do dziś. Obecnie pracuję w szkole z oddziałami integracyjnymi, co jest dodatkowym wyzwaniem dla pedagoga. Lubię to, co robię, ale jednocześnie szukam nowych wyzwań. Jako trener szybkiego czytania poszerzam możliwości ludzkiego mózgu, a pisząc artykuły w serwisach, dzielę się tym, co wiem.

Odskocznią od życia zawodowego są dla mnie książki oraz zacisze domowe, zapach namiętnie pieczonych ciast i aromat świeżo zaparzonej kawy. No i rozmowy przy stole – o marzeniach, pragnieniach i nadziejach.

Od kilku miesięcy odnajduję szczęście w macierzyństwie, w odkrywaniu świata przez cudowną małą istotkę. Życie nabiera  innej jakości, już nie trzeba tak się śpieszyć...

Pisanie jest dla mnie pasją, zamykaniem w słowa własnych doświadczeń, wiedzy i myśli. Jest spotkaniem z czytelnikami, ale też z samą sobą...

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here