Oczko łańcuszka – o.ł., polega na przeciągnięciu pojedynczego oczka przez pętlę znajdującą się na szydełku.

Oczko ścisłe – o.śc., nazywane jest również oczkiem ścisłym zamykającym. Polega na wbiciu szydełka w dzianinę i przeciągnięcia pojedynczego oczka przez miejsce wbicia i pętlę znajdującą się na szydełku.

Półsłupek – płsł., nazywany niekiedy oczkiem ścisłym. Zamieszanie z nazwą tego oczka związane jest z tłumaczeniami z języka niemieckiego i część źródeł przyjmuje takie właśnie terminy. Polega on na wbiciu szydełka w dzianinę, przeciągnięcia pojedynczego oczka przez miejsce wbicia, a następnie pojedynczego oczka przez obie pętle znajdujące się na szydełku.

Półsłupek nawijany – powstaje, gdy przed wbiciem szydełka w dzianinę zostanie ono owinięte nitką. Ostatnie przeciągnięcie przechodzi wtedy przez 3 pętle na szydełku.

Słupek – sł., dwa razy wyższy od półsłupka. Aby go wykonać, należy narzucić nitkę na szydełko, wbić je w dzianinę, wyciągnąć pojedynczą pętlę, przeciągnąć kolejną pętlę przez 2 pętelki na szydełku, po czym jeszcze jedną przez pozostałe dwie pętle. Słupki mogą być wielokrotnie nawijane.

Łańcuszek początkowy – łańcuszek będący podstawą dzianiny. W jego oczka wkłuwa się kolejne słupki czy półsłupki.

Oczka łańcuszka na początku rzędu – zastępują pierwszy półsłupek (1 oczko), słupek (2 oczka) lub słupek wielokrotnie nawijany (3 oczka lub więcej). Wykonawszy taki łańcuszek, opuść pierwsze oczko poprzedniego rzędu i wkłuj się dopiero w następne.

Praca z elementów – najczęściej wykonywane elementy mają kształt kwadratów, kółek lub sześciokątów. Łączy się je przeważnie w ostatnim okrążeniu, a taka robótka wymaga chowania bardzo wielu nitek.

Czy z łatwością nauczyliście się robić na szydełku? A może zajęło Wam to sporo czasu? Co okazało się najtrudniejsze? Wypowiedzcie się w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułSłownik robótek na drutach
Następny artykułJak zapomnieć o byłym chłopaku, którego nadal kocham?

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here