Bardzo dobrym podłożem dla rozwoju drobnoustrojów jest woda. Jak wiemy, prawie we wszystkich kosmetykach występuje woda destylowana. Im jest jej więcej, tym większe jest niebezpieczeństwo rozwoju bakterii – i to w krótszym czasie. Do tego rodzaju produktów, także przygotowywanych samemu w domu, niezbędny jest zatem dodatek konserwantów.
Podłoże tłuszczowe nie stanowi już tak dobrego podłoża dla rozwoju drobnoustrojów. W przypadku produktów o bardzo dużej zawartości tłuszczów, które dostępne są w sklepach, także odnajdziemy w nich środki konserwujące, z tą jednak różnicą, że będzie ich znacznie mniej niż w kosmetykach, w których główny rozpuszczalnik stanowi woda.
Wykonując samodzielnie kosmetyki o tłustej konsystencji, jak np. krem tłusty na zimę, możemy pominąć dodatek środków konserwujących.
Przykładem środków konserwujących jest spirytus czy 40% wódka. To one są najczęściej dodawane do produktów wykonywanych w domu. Natomiast w laboratoriach chemicznych wykorzystywane są inne konserwanty. Znajdują się one na tzw. liście E. Każda substancja konserwująca ma swój symbol „E” i odpowiednią liczbę, np. E349, E295.
Jeżeli chodzi o sposób dodawania konserwantów, dodajemy je na samym końcu, a zatem po dokładnym wymieszaniu rozpuszczalnika czy podłoża z substancjami czynnymi oraz zapachowymi. Należy pamiętać również o ich dokładnym wymieszaniu z pozostałymi składniki.
Co myślicie o konserwantach? Bardzo się ich obawiacie? Czy rezygnujecie z kupna np. kremu widząc, że znajdują się w nim konserwanty? Dajcie znać.