Statystyczne kłamstwo. Po pierwsze należy sobie uświadomić, że teoria dotycząca kryzysu 7 roku została wysnuta na podstawie obserwacji par małżeńskich. Tymczasem każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że zanim weźmiemy ślub, jakiś czas się spotykamy, a czasem przez długie lata tworzymy związek. Teoria ta zatem błędnie utożsamia początek małżeństwa z początkiem samego związku. Poza tym trzeba mieć dystans do wszelkich danych statystycznych. Jeżeli na przykład statystyki mówią, że co drugi Polak nie wyjedzie w tym roku na wakacje, czy to oznacza, że my również nigdzie się nie wybierzemy? Jest to jednak nieco bardziej skomplikowane.
Indywidualne predyspozycje. Każdy związek jest odrębną całością, która rządzi się swoimi prawami. Są małżeństwa, które rozpadają się już po pierwszym roku, są takie, które rozchodzą się po trzydziestu latach, ale są i takie, które trwają całe życie. Nie warto do swojego życia osobistego stosować żadnej statystycznej miary. Tylko my sami mamy wpływ na to, co dzieje się w naszym związku, więc możemy spać spokojnie. Dopóki jest nam razem dobrze, kryzys drugiego, piątego czy siódmego roku nas nie dotyczy.
Ewolucja związku. Prawdą jest natomiast, że każdy związek przechodzi pewną ewolucję. Po etapie zakochania, pojawia się zaangażowanie i bliskość, ale także wcześniej czy później staniemy w obliczu kryzysu. Nie oznacza on jednak końca związku, ale jest sygnałem, że pod wpływem życiowych doświadczeń partnerzy się zmienili i powinni coś zmienić również we wzajemnych relacjach. Przemiany związku są jednak znacznie bardziej skomplikowanym procesem niż wynikałoby to ze statystyk. Nikt nie ma uniwersalnego przepisu na powodzenie w związku i nikt też nie wie, kiedy nastąpi kryzys.
Czy wiara w fatum pomaga? Wiara w nadciągające zagrożenie na pewno nie przyniesie nam nic dobrego. Jedyną busolą w związku powinna być codzienna rozmowa i obserwacja partnera, a nie coraz to inne naukowe odkrycia. Dobrze mieć jedynie świadomość, że jakieś trudności nieuchronnie się w naszym związku pojawią i że nie musimy od razu się rozstawać, ale warto podjąć walkę o związek.
Czy zgadzacie się z teorią kryzysu po 7 latach? A może uważacie ją za bzdurę? Wypowiedzcie się!