Ceny jarzyn na targu, sposób spędzenia wolnego czasu z mężem, jak długo dziecko może oglądać telewizję. Określenie wspólnego celu, znalezienie jednej płaszczyzny z rozmówcą. Wypracowanie kompromisu, czyli takiej sytuacji w której obie strony będą usatysfakcjonowane wynikiem rozmowy, bez poczucia straty. To forma negocjacji wygrana- wygrana. Ta mniej elegancka wygrana-przegrana spotykana jest równie często, choć przegrany nie zawsze ma świadomość klęski. Mąż nie zawsze wie, że został wmanipulowany w mycie okien za pomocą zamkniętego pytania okna czy wizyta u mamusi. Klient banku nie zawsze wie że otrzymał „gorsze” warunki kredytowe, po tym jak zaprezentowano mu „najgorsze”. Eleganckie? Nie do końca. Ale w wielu przypadkach skuteczne.

Dobry negocjator musi mieć kilka cech które przyniosą sukces. Skupiony na celu, zdeterminowany, pewny siebie i kompetentny. Klient rozpozna tremę niepewność, czy luki w znajomości tematu. Nie będzie nas wówczas traktował jak przeciwnika równego sobie. Działa to także w drugą stronę, jeśli pokażemy swoją wyższość nad klientem, poczuje się skrępowany, zrezygnuje z najlepszej nawet oferty. Empatia,umiejętność słuchania i rozpoznawania potrzeb, a także precyzyjne określenie typu klienta to najważniejsze cechy negocjatora. Traktowanie każdego tak samo, lub co gorsza bezosobowo, nie przyniesie pozytywnego efektu. Przecież każdy lubi się czuć docenionym i wyjątkowym. Takie podejście zaowocuje nie tylko dobiciem targu, ale czymś znacznie cenniejszym- poleceniem. Długofalowa relacja z klientem, hasło często słyszane a rzadko stosowane ma swoją moc.

Sprzedając dany produkt prezentujemy go tak, aby zachęcić klienta. Niemniej im bardziej podczas rozmowy naciskamy, tym mniejsze szanse na pozytywny wynik spotkania. Najlepszy argument zawsze należy zostawiać na koniec. To tak zwana „bomba” ta cecha oferty, która nie przekonanemu klientowi nie pozostawi innego wyboru niż zakup. Ważne jest podawanie zalet i wad produktu. Wskazywanie na te drugie buduje relacje z rozmówcą. Zdobywamy jego zaufanie, jesteśmy postrzegani jako uczciwi, skoro potrafimy przyznać się do mankamentów naszej oferty. Wadę jednak należy szybko zniwelować zaletą.

Połowa sukcesu w negocjacji zależy od naszych umiejętności interpersonalnych. Przydaje się charakterologia, socjologia, psychologia, czasem nawet mechanika samochodowa. Dlaczego? Nigdy nie wiemy, jaki rozmówca siada przed nami, i jaki temat pomoże nam znaleźć z klientem wspólny język. Druga połowa sukcesu to nasz przeciwnik. Jak wiadomo pierwsze siedem sekund, pierwszy kontakt wzrokowy z góry zakłada o wyniku rozmowy. Efekt lustra- nasz uśmiech spowoduje uśmiech klienta. A ci bywają różni. Klienci na „tak”, którzy bez wahania zgadzają się z tym co proponujemy, klienci kłótliwi lubiący droczyć się, i znajdujący setki kontrargumentów, klienci niezdecydowani, roszczeniowi gadatliwi. Umiejętność rozpoznania typu klienta sprawi, że będziemy wiedzieli jak poprowadzić rozmowę biznesową.

Przy zamykaniu negocjacji, istotne są pytania zamknięte dające klientowi wybór, ale między dwiema satysfakcjonującymi obie strony opcjami. Do niedawna za najskuteczniejszą formę negocjacji uważano przedstawianie korzyści. Obecnie odchodzi się od tej formy, i znacznie popularniejsza jest tak zwana „praca na bólu”. Czyli rozmowa o najgorszych możliwych scenariuszach, jakie mogą się przydarzyć, jeśli klient nie będzie posiadał naszego produktu. Zamiast „Proszę kupić ładne ciepłe rękawiczki”- „Chodzenie w zimie bez rękawiczek spowoduje odmrożenia, na starość reumatyzm, proszę zobaczyć ile pani zaoszczędzi zdrowia za cenę rękawiczek” Ta metoda doskonale sprawdza się w polskich realiach, zwłaszcza w sferze finansowej.

To, co w negocjacjach jest jednak najważniejsze, to zachowanie etyki. Sprzedaż nie za wszelką cenę. Nawet jeśli negocjacje nie zakończą się naszym sukcesem, ale przyjaznym uściskiem dłoni, pozostawiajmy po sobie dobre wrażenie. Klient przywiązuje się do twarzy, nie do oferty. Kojarząc naszą twarz przyjaźnie, może w przyszłości być dla nas studnią nowych kontaktów. Rozmawiajmy tak jakbyśmy chcieli aby z nami rozmawiano.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Wypowiadajcie się w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułKredyt walutowy – wady i zalety
Następny artykułNiska zdolność kredytowa – przyczyny

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here