Może okazać się że czeka nas wyjazd za granicę lub sprawy rodzinne uniemożliwiające dalsze wykonywanie pracy. Wtedy nie mamy innej możliwości, jak porzucić pracę. Zanim jednak się na to zdecydujemy, warto znać wszelkie konsekwencje.

Zgodnie z przepisami Kodeksu pracy, ustanie stosunku pracy może nastąpić poprzez jego rozwiązanie bądź poprzez jego wygaśnięcie. Czyli albo kiedy skończy się nam umowa, albo kiedy ją rozwiążemy. Przypadek ustania stosunku pracy na zasadach porzucenia pracy, funkcjonował w prawie do 1996 roku. Nazywał się on bezprawnym zaprzestaniem pracy. Na mocy art. 1 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r. (Dz. U. 96.24.110) zmieniającej Kodeks pracy, art. 64 został skreślony. Mimo że porzucenie pracy zniknęło z zapisów praca, nadal do niego dochodzi. Nawet w nieuregulowanym prawnie przypadku pracodawca dysponuje kilkoma możliwościami. Z punktu widzenia pracodawcy niezjawienie się w pracy, brak kontaktu z pracodawcą, ma dla niego ujemne skutki ekonomiczne. Traci on jakby nie było pracownia, który miał wpływ na jego zysk. Może on w takiej sytuacji rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika. Powodem będzie na podstawie kodeksu pracy „ciężkie naruszenie przez pracownika podstawowych obowiązków pracy” Poza faktem, że zostaniemy zwolnieni z naszej winy, w Urzędzie Pracy nie będziemy mogli otrzymać zasiłku, a na naszym świadectwie pracy zostanie odnotowany fakt porzucenia stanowiska pracy, co na przyszłość nie wróży dobrze dla naszej kariery zawodowej.

Najgorszym jest jednak fakt, że w chwili kiedy umowa zostanie rozwiązana z naszej winy, z powodu porzucenia pracy, pracodawcy przysługuje możliwość roszczenia o odszkodowanie. Wysokość odszkodowania, to wysokość wynagrodzenia pracownika za okres wypowiedzenia (czyli w przypadku umowy na czas nieokreślony nasza trzymiesięczna pensja, a w przypadku czasu określonego wynagrodzenie za okres dwóch tygodni). Niezależnie od tego czy pracodawca poniósł szkodę z powodu naszej „ucieczki z pracy”, czy nie, odszkodowanie i tak będzie mu przysługiwać.

Może on również w uzasadnionych przypadkach, starać się na drodze sądowej dochodzić odszkodowania za wyrządzoną szkodę. Jeśli byliśmy specjalistą który był w trakcie zamykania poważnego kontraktu z kontrahentem, z powodu naszej nieobecności kontrahent wycofał się z umowy, przypuszczalne straty z tego tytułu obliczy pracodawca i wystawi nam rachunek. To samo tyczy się pracownika sklepu z powodu którego ten musiał zostać zamknięty, na czas znalezienia na jego miejsce nowej osoby. Pracownika obsługującego maszynę, z powodu którego nieobecności nastąpił przestój w produkcji itd. Pracodawca będzie miał prawo obliczyć przypuszczalne straty i skierować sprawę do sądu.

Uwaga!

Zanim więc zdecydujemy się na pożegnanie z pracą przez jej porzucenie, powinniśmy zwyczajnie porozmawiać z pracodawcą. Z całą pewnością nie będzie zadowolony, niemniej jest to mniejsze zło. Możemy poprosić o skrócenie okresu wypowiedzenia, wykorzystać zaległy urlop, starać się rozwiązać stosunek pracy za porozumieniem stron. Negocjować z pracodawcą. Negocjować z przyszłym pracodawcą, jeśli musimy zrezygnować z powodu lepszej oferty pracy. Próbować rozwiązać sytuację metodami prawnymi, jednym słowem zachowywać się jak odpowiedzialny pracownik i człowiek. Może wpis w świadectwie pracy o bezprawnym jej porzuceniu nie zrobi na nas wrażenia, ale wyrok sądowy nakazujący wypłatę odszkodowania już na pewno.

Dlaczego szukacie takich informacji? Czy okazały się pomocne?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak podzielić spółkę handlową?
Następny artykułPrawo poboru akcji – co to jest?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here