Przychodzi maj i w mediach zaczyna się temat matur, a wraz z nim doniesienia o niesamodzielnej pracy uczniów, która słono ich kosztuje. Dziś do lamusa odeszły już przezroczyste długopisy ze ściągami w środku czy popularne „harmonijki”. Ich miejsce zastąpiły telefony komórkowe z dostępem do sieci, mikrosłuchawki, a także długopisy z wbudowanymi kamerkami i połączeniem z Internetem.

Co można zabrać na egzamin?

Uczeń przychodząc na egzamin maturalny, powinien mieć przy sobie dokument potwierdzający tożsamość oraz długopis, a w przypadku egzaminu z matematyki kalkulator, cyrkiel i linijkę. Czy maturzyści wnoszą na salę inny sprzęt, chociażby komórki, teoretycznie nie wiadomo, ponieważ nauczyciele będący członkami komisji egzaminacyjnej nie mają prawa przeszukać ucznia.

Nieuczciwego maturzystę można przyłapać jedynie na gorącym uczynku podczas egzaminu. Gdy nauczyciel zauważy, ze uczeń korzysta np. z komórki albo zachowuje się w dziwny sposób, np. cały czas mamrocze coś do siebie, wówczas zostanie on wyproszony z sali, a jego arkusz egzaminacyjny zabrany i unieważniony.

Przedwczesna radość

Nawet jeżeli uda nam się napisać egzamin z pomocą ściąg czy ściągając od innej osoby, nie możemy być na 100% pewni, że już po wszystkim. Członkowie komisji sprawdzający nasze prace w przypadku zauważenia podobnych błędów w pracach, zwłaszcza jeśli są to prace z jednej szkoły, mogą unieważnić egzamin wszystkim tym osobom, u których okręgowa komisja egzaminacyjna znalazła podobne błędy.

Konsekwencje ściągania

Unieważnienie egzaminu pociąga za sobą dodatkowe konsekwencje. Unieważnienie równa się z niezdaniem egzaminu. Nie otrzymujemy w związku z tym świadectwa maturalnego. Do egzaminu ponownie możemy podejść dopiero za rok. A gdy chcieliśmy pójść na studia, również musimy jeszcze poczekać.

Zdarzają się sytuacje, w których to np. policja znajduje w niedalekiej odległości od szkoły zaparkowany samochód, a w nim osobę, która zaopatrzona w komputer, zestaw słuchawkowy i inne „pomoce naukowe” podpowiada maturzyście piszącemu egzamin.

Z konsekwencjami liczyć się musi wtedy zarówno osoba podpowiadająca, jak i uczeń, który – pomijając powyższe skutki – może w ostateczno zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za wyłudzenie poświadczenia nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu (w tym przypadku świadectwa maturalnego). Za taki czyn zgodnie z art. 272 Kodeksu karnego grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.

Czy Waszym zdaniem kary za ściąganie na maturze są wystarczająco wysokie? Czy też ściągnie nie powinno być karane?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here