Jeszcze częstsze bywają sytuacje, w których katalog pokazuje miejsca, które po przyjeździe ciężko znaleźć. W takich przypadkach, gdy standard hotelu nie zgadza się ze standardem, za jaki zapłaciliśmy, a morze jest nie w odległości 20 metrów, tylko 20 kilometrów od hotelu.
W takich przypadkach należy natychmiast złożyć reklamację. Można to zrobić u rezydenta lub pilota na miejscu, ewentualnie po powrocie w biurze podróży. Jeśli zrobimy to po zakończeniu wycieczki, musimy mieć udokumentowane różnice pomiędzy tym, co zawarte było w umowie, a tym, co zastaliśmy na miejscu. Wystarczy zrobić zdjęcia i namówić współtowarzyszy na poświadczenie stanu faktycznego, Przyda się także pismo, jakie złożyliśmy rezydentowi. Właściwie taka sytuacja powinna być załatwiona od ręki, ale turysta musi przygotować się na różne sytuacje. Jeśli nie da się podwyższyć standardu zamieszkania, należy żądać rekompensaty np. w postaci atrakcyjnej wycieczki.
Reklamację składamy zawsze w formie pisemnej, najlepiej wysłać ją pocztą listem poleconym albo uzyskać potwierdzenie odbioru od pracownika biura. Niestety, mimo że pracownik ma obowiązek przyjęcia reklamacji zdarza się, że odmówi. W takiej chwili wysłanie pocztą jest najpewniejsze.
Organizator wycieczki ma 30 dni na odpowiedź, jeśli jej nie ma to po upływie tego czasu można stwierdzić, że reklamacja została przyjęta. To taka milcząca zgoda z twierdzeniami zawartymi w reklamacji. Takie sytuacje w praktyce zdarzają się niezmiernie rzadko.
Kłopoty związane z podróżowaniem przytrafiają się także wtedy, gdy podpisując umowę z biurem podróży nie przeczytamy jej dokładnie. Zalecana byłaby tutaj daleko idąca ostrożność ze względu na to, że w umowach tych jest najwięcej klauzul niedozwolonych, które często są do wyłapania tylko przez prawnika.
Wszystkie warunki reklamowania usług powinny być zawarte w umowie. Niestety smutna rzeczywistość pokazuje, że organizatorzy wycieczek często posługują się tak zawiłym słownictwem, że może okazać się, że podpisaliśmy umowę, która w ogóle wyłączyła możliwość reklamacji. Takie zastrzeżenie traktuje się jako niezapisane. Postępujemy w takiej chwili tak samo jak w opisany powyżej sposób.
Jeśli taka droga nie przynosi rezultatów możemy zwrócić się do miejskiego Rzecznika Praw Konsumentów (przy każdym urzędzie miasta jest taka osoba) – skarga tu nie ma specjalnych wymogów formalnych. Określone powinno zostać biuro turystyczne i naruszenia, jakich dopuścił się organizator wycieczki. Ważne jest tylko dołączenie do pisma reklamacji, jaką złożyliśmy oraz oświadczenia, że nie przyniosła rezultatu.
W ostateczności pozostaje nam droga sądowa w związku z niewykonaniem lub nienależytym wykonaniem zobowiązania.
Jak oceniacie procedury dotyczące tej kwestii? Są jasne czy też powinny zostać uproszczone?