120 g miękkiego masła,
230 g cukru trzcinowego,
1 jajko,
2,5 mocno dojrzałe,
nawet już lekko ciemniejące banany,
1 łyżeczka sody oczyszczonej,
ok. 320 g mąki,
szczypta soli,
pół łyżeczki cynamonu,
pół łyżeczki gałki muszkatołowej,
kilka goździków – tylko starte główki,
100 g orzechów nerkowca lub włoskich,
100 g czekolady mlecznej lub gorzkiej, zależnie od upodobań.

Masło musimy wyjąć z lodówki nieco wcześniej – musi być miękkie. Ucieramy je z cukrem na puszystą masę. Dodajemy jajko i miksujemy, aż masa będzie jeszcze bardziej puszysta. Banany trzeba rozgnieść widelcem na miąższ. Rozgniecione banany mieszamy z sodą i dodajemy do masy maślanej.

W drugiej misce łączymy suche składniki. Mąkę mieszamy z solą i przyprawami, dodajemy do masy i ponownie miksujemy. Na koniec dodajemy orzechy i pokruszoną czekoladę. Z tymi składnikami już tylko mieszamy. Orzechy można posiekać – wtedy będzie ich więcej i będą drobne.

Blachę trzeba wyłożyć papierem do pieczenia, zanim zaczniemy układać na niej ciastka. Ciasta nakładamy jak pieguski – łyżką robimy porcje ciasta i nakładamy na blachę, nie za blisko siebie, bo ciasteczka rosną. Pieczemy w temperaturze 175 st. C przez 15 minut – do zrumienienia. Po ciasteczkach widać, kiedy są już gotowe.

Ciastka wyglądają po upieczeniu jak pieguski i są dość ciemne. Studzimy je na kratce i możemy podawać. Nawet jeszcze lekko ciepłe są dobre i nadają się do podania z kawą lub szklanką zimnego mleka.

Znacie inny przepis na ciastka bananowe? Podzielcie się nim z nami.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak podjąć oszczędności po zmarłych?
Następny artykułCiasto Marcinek – przepis

Jolanta Chabik - jest korektorem, dokumentalistą, czasami redaktorem. Wcześniej pracowała w radiu na stanowisku dziennikarza muzycznego i prezentera, a również dla portali o tematyce kulturalnej, informacyjnej i lifestylowej. Kulinaria to jej hobby i wielka pasja.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Gotuję, bo lubię to robić. Piekę, bo lubię zapach, jaki wypełnia wtedy kuchnię. Gotowanie odstresowuje mnie, pomaga się zrelaksować. A pisanie o tym - utrwalić te smaki. W kuchni, tak samo jak smak, liczy się zapach i kolor, a również "architektura" kulinarnego dzieła. Nie ma rzeczy nieważnych. Dzięki odpowiednim dodatkom każda potrawa, nawet najbardziej banalna, może smakować zupełnie inaczej i każda może zrobić wrażenie. Kuchnia to zmysły. A zmysły nie kłamią.

Kiedy nie gotuję, pojawiam się tu i tam. Ćwiczę jogę. Przeglądam ulubione blogi. Spaceruję o zmierzchu. Szukam inspiracji w książkach, filmach, w życiu. Spotykam się z przyjaciółmi, bo ludzie są najlepszą inspiracją - także tą kulinarną. Słucham muzyki. Piję kawę, herbatę lub wino, zależnie od pory dnia. Szukam wszędzie nowych smaków. Nie boję się eksperymentów, zwłaszcza kulinarnych. Moim typem jest włoska kuchnia, pełna pomidorów, oliwek, pachnąca bazylią. Włoska kuchnia, szwedzki design, nowojorki styl - to rzeczy idealne. Bo ideał kryje się w prostocie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here