W pierwszej kolejności rozpatrzmy możliwość występowania czynników, które mogą denerwować malucha. Powodów może być wiele, ale potrzebna jest nasza wnikliwa obserwacja. Pomyślmy czy dziecko jest ubrane odpowiednio do pogody. Sprawdzajmy kark dziecka, jeśli jest spocony – trzeba zdjąć jedną warstwę odzieży lub odsłonić koc. W miesiącach letnich zaopatrz wózek w parasolkę, ponieważ słońce świecące prosto w buźkę maluszka, może bardzo go drażnić. Pamiętajmy, że zazwyczaj dzieci nie lubią ubierania (zwłaszcza odzieży zimowej), zakładania czapek, a także smarowania buzi kremem.
Wiele dzieci po prostu tak ma, że w pewnym okresie życia lub przez długi czas nie lubi wkładania do wózka. Głośno płaczą i potrzebują dużo bujania, aby się uspokoić. Rodzice wymyślają różne sposoby, aby wyjeżdżanie na spacery odbywało się jak najbardziej sprawnie. Poprawę przynosi często choćby nieznaczne uniesienie legowiska w głębokim wózku. Maluszek uspokaja się, mogąc oglądać świat dokoła. Taki sam efekt uzyskujemy, zamieniając wózek głęboki na spacerowy. Można wtedy zająć pociechę, dając do rączki chrupkę kukurydzianą lub inną przekąskę. Nie zapominajmy o naszym pogodnym nastawieniu, spokoju, śpiewaniu piosenek.
Sytuacje, gdy dziecko wrzeszczy jakbyśmy robili mu krzywdę czy nerwowe powroty do domu, nie są łatwe. Po kilku takich powtórzeniach sama myśl o spacerze spędza rodzicom sen z powiek. Nic dziwnego, że szykując się do wyjścia, stresują się, co z kolei udziela się maluchom i błędne koło się kręci. Spróbujmy nieco wyluzować, przecież nie tylko nasze dziecko płacze. Poza tym jego kwilenie nie oznacza porażki wychowawczej. Często wraz z uspokojeniem się rodziców, wycisza się również pociecha. Innym sposobem, który praktykują rodzice jest bujanie wózka na balkonie. Dziecko oswaja się z wożeniem w wózku (choć niektóre zdecydowanie wolą odczuwać nierówności pokonywane przez pojazd), a rodzic ma komfort ewentualnego szybkiego powrotu do mieszkania. Można też próbować delikatnego kołysania malucha na rękach, jeszcze przed włożeniem do wózka, a także ułożenia dopiero po wyjeździe na dwór. Trzeba szukać różnych rozwiązań. To, co sprawdzi się w przypadku jednego brzdąca, niekoniecznie będzie opdowiadać drugiemu.
Uzbrójmy się w cierpliwość. W przypadku starszych dzieci, należy uatrakcyjnić spacery. Zabawy, swoboda w chodzeniu i wymyślanie zadań, przemienią nudne wyjścia w coś, na co maluchy będą czekać z niecierpliwością.
Jak wyglądają Wasze spacery z dziećmi? Co podczas nich robicie?