W zasadzie istnieją dwa sposoby podejścia do kwestii muzyki w roli tła dla naszej edukacji. Jeden z nich może w pierwszej chwili wydać się dziwny – jest to włączenie irytującej, jednostajnej, a do tego w miarę głośnej muzyki. Cel jest prosty: ma nam ona przeszkadzać. Irytujące dźwięki zmuszają do pełnej koncentracji na zadaniu, co znacznie zwiększa szansę powodzenia, jeżeli uda nam się wyłączyć na otoczenie. Kto nie wierzy w skuteczność tej metody być może da się przekonać faktem, że jest to jedna z technik niezbędna przy nauce szybkiego czytania. Poza tym przypomnij sobie – ile razy, siedząc przed komputerem, gdy zająłeś się czymś, zorientowałeś się dopiero po chwili, że skończyła się puszczona przez Ciebie piosenka? Tak właśnie działa ten mechanizm.

Jeżeli mamy większe wymaganie niż hałas zza okna czy nagranie pneumatycznego młota, to pozostaje nam sięgnąć na przykład po ambient noise. Sprawdzi się idealnie w tej roli.

Druga, tradycyjna szkoła opiera się na założeniu, że muzyka nie może próbować zdominować naszej uwagi, powinna za to stanowić miły dodatek. Jaką wobec tego wybrać? Autor badań nad jej wpływem na naukę, dr Alfred Tomatis, stwierdził, że najlepsze do tego celu będą chorały gregoriańskie lub utwory Mozarta. Przede wszystkim więc – muzyka klasyczna.

Wiąże się to z odpowiednim instrumentarium i tempem, spokojnym rytmem, który pozwoli skupić się na przyswajaniu informacji. Niekoniecznie musi to być już muzyka klasyczna, w końcu nie wszyscy za nią przepadają. Ważne, by była to muzyka instrumentalna, słuchanie cudzego głosu, zwłaszcza jakichś udziwnionych linii wokalnych, obniża nasze skupienie – mózg mimowolnie będzie się starał skupić na słowach piosenki.

Można więc sięgnąć po soundtracki z filmów (chociażby te autorstwa Ennio Morricone), gier komputerowych (tu polecam Planescape: Torment OST i w ogóle muzykę z RPG, jako że bardzo często czerpie ona inspirację z dawniejszych sposobów komponowania) czy akustyczne/lekko jazzujące aranżacje znanych przebojów dostępne na składankach. Możliwości jest wiele i każdy znajdzie coś, co wspomoże jego proces edukacyjny.

Przy jakiej muzyce najczęściej się uczycie? A może przy nauce musicie mieć ciszę? Dajcie znać w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułRośliny odporne na wiatr
Następny artykułKącik owocowy w ogrodzie

Artur Jabłoński – dziennikarz, copywriter, krytyk literacki. Współpracuje z portalami Onet.pl i kulturalnytorun.pl oraz kilkoma pismami, między innymi pisze recenzje dla „Tygodnika Powszechnego” i „Nowych Książek”. Absolwent filologii polskiej.

 


Nasz specjalista pisze o sobie:

Zasadniczo mam dwie pasje: literaturę i muzykę. W obu nie uznaję żadnych ograniczeń, ciągle poszukuję czegoś nowego, nie odrzucam niczego jedynie na zasadzie przynależności gatunkowej.  Sam koncertuję, gram na gitarze i śpiewam, przede wszystkim utwory wpisujące się w obręb poezji śpiewanej, aczkolwiek jako słuchacz równie często sięgam po melodie daleko odbiegające od tego nurtu, np. downtempo czy trip-hop. Kiedy tylko mogę, czytam, a swoim zdaniem o tym, co przeczytam, dzielę się w recenzjach literackich publikowanych w różnych ogólnopolskich pismach i portalach.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here