Poprawne zarządzanie powinno zawierać trafne określenie rentowności płynącej z relacji z kluczowym klientem. Konieczne jest planowanie działań, tworzenie strategii, a także kontrola nad etapami współpracy i wprowadzanie poprawek w razie konieczności. Podstawowym błędem, jaki popełniają firmy, jest nietrafne określenie kto jest klientem kluczowym, a kto nie, a także brak umiejętności analizy kto może nim zostać. Często wkładamy wiele energii i funduszy w obsługę klientów, którzy są nierentowni. Duże firmy czy klientów z tak zwanej wysokiej półki, mających rozbudowane wymagania, często obsługujemy nie dość, że bez zysku, często ze stratą, dla samego jedynie prestiżu. Nie oznacza to, że powinniśmy z nich rezygnować, jedynie zastanowić się nad rozbudowaniem bazy i wyłonieniem tych, którzy faktycznie pozwolą nam na prężny rozwój. Analizę powinniśmy więc oprzeć na sumiennym wglądzie w koszty obsługi poszczególnych odbiorców.

Uwaga!

Po wybraniu klientów, którzy faktycznie zasługują na „specjalne traktowanie” należy skupić uwagę nad metodami zarządzania i strategią. Warto pamiętać o tym, że plany rozwoju relacji z klientem mogą z powodu wielu czynników ulec zmianie. Zmiany te, nawet w najgorszej formie, jak zakończenie współpracy, należy ująć w strategii. Wynika z tego, że opieranie działań firmy na jednym tylko kluczowym kliencie jest bardzo ryzykowne, co również nie jest moim odkryciem.

Już nie tylko duże firmy, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa korzystają z pomocy managerów odpowiedzialnych za relacje z kluczowymi klientami przy tworzeniu strategii współpracy. Ich pomoc i doświadczenie będzie nieodzowne, także przy wyborze metody zarządzania dla poszczególnych klientów. Do wyboru mamy cztery typy strategii. Pierwszą jest zarządzanie dla zysku. Sprawdza się podczas współpracy z dużymi, często niezbyt atrakcyjnymi klientami, którzy jednak mogą po jakimś czasie stać się dobrymi partnerami. Dla takiego klienta kryterium wyboru naszej, a nie innej firmy będzie cena. Klient ten będzie się targował, często kosztował nas wiele wysiłku. Naszym celem jest zysk z każdej jednej transakcji, bez skupiania się na wynikach możliwych z utrzymywania relacji w przyszłości. Drugim sposobem zarządzania jest metoda utrzymywania. Trafna dla grupy klientów ceniących sobie relacje z nasza firmą, lecz mało atrakcyjnych dla nas. Klienci przynoszą nam zyski, jednakże inwestycje w relacje powinny być jak najmniejsze – tylko takie, jakie pozwolą na utrzymanie odbiorcy. Inwestycje wybiórcze to trzecia metoda zarządzania. Skierowana do tych klientów, dla których to my nie jesteśmy nazbyt atrakcyjnym partnerem do współpracy. Przyczyną może być brak zaufania, krótkotrwała współpraca. Wybiorczość polega na poczynaniu inwestycji w relację na tyle, na ile za ich pomocą będziemy w stanie dojść z klientem do poziomu partnerstwa. Nie powinniśmy przeinwestować, gdyż jest to ryzykowne. Tego typu ostrożność i stanowczość czyni z nas również godnego partnera w interesach. Ostatnią metodą zarządzania jest długofalowe inwestowanie. Przeznaczona jest dla naszych wieloletnich klientów. Dla tych, którzy cenią naszą firmę wysoko, a z którymi współpraca jest dla nas korzystna. Powinniśmy przy relacji z takimi klientami tworzyć strategie oparte na wspólnych profitach. Nie zaszkodzi jednak oprzeć ich o oszczędności i maksymalizację zysków.

Poprzedni akapit jest potwierdzeniem tego, jak ważnym jest prawidłowe przeanalizowanie bazy klientów, a także tworzenie nowych relacji. W oparciu o analizę dobieramy metody zarządzania, odpowiednie osoby czy zespoły osób, które będą taka współpracę rozwijać. Koniecznością jest formułowanie celów. Nie tylko tych sprzedażowych, ale i dotyczących poziomu relacji, jej dalszego rozwoju czy poziomu obsługi. Realizację zadań towarzyszących zarządzaniu kluczowymi klientami, będziemy musieli pozostawić w rękach kompetentnych pracowników naszej firmy.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Zapraszam do komentowania.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak skutecznie zarządzać czasem pracowników?
Następny artykułAparaty dalmierzowe – do czego, zasady działania

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here