Kołowych zdecydowanie nie polecam, chociażby ze względu na to, że nie zawsze kadruje się zdjęcie idealnie w połowie kadru oddzielając niebo od ziemi. Do prostokątnych zaś konieczne będzie dokupienie specjalnego uchwytu, na którym będziemy mogli zamontować filtr. Taki filtr to dwukolorowa szybka.
U góry jest koloru szarego, który stopniowo przechodzi w coraz jaśniejszy odcień, aż szybka staje się całkowicie przezroczysta. Czasami nazywany jest także filtrem gradientowym. Filtry takie mają różną gęstość. Wybór właściwego zależy tylko i wyłącznie od motywu, który zamierzamy fotografować i od różnicy ekspozycji w kadrze. Filtry takie służą do zrównoważenia ekspozycji pomiędzy jasnym niebem a ciemnym pierwszym planem. Jest to rzecz niesłychanie trudna do uzyskania za pomocą tylko i wyłącznie aparatu.
W dzisiejszych czasach istnieją programy do obróbki zdjęć, które lepiej lub gorzej radzą sobie ze zrównoważeniem ekspozycji kadru, jednak korzystając z filtra połówkowego w trakcie robienia zdjęcia kontrastowej sceny, zaoszczędzimy sporo czasu, który musielibyśmy później spędzić przed komputerem, gdybyśmy chcieli wyrównać jasność sceny każdego spośród 300 zdjęć zrobionych w trakcie weekendowego wypadu w góry.
Z filtrów połówkowych korzystają także reporterzy oraz fotografowie ślubni, także zastosowanie tego gadżetu jest niezwykle szerokie. O ile jednak reporterzy lub fotografowie ślubni poradzą sobie bez filtra, to miłośnicy krajobrazów powinni obowiązkowo mieć go w swoim fotograficznym ekwipunku.
Filtry połówkowe – przydatne czy niekonieczne? Jak myślicie?