Światło świecy nie jest jasnym światłem, dlatego konieczne możne stać się doświetlenie zdjęcia za pomocą kolejnych świeczek lub żarówki (tylko nie energooszczędnej). Aparat, oczywiście, należy umieścić na statywie, ponieważ czas naświetlania może znacznie się wydłużyć, w związku z czym nie dopuszczajmy do przeciągu w pomieszczeniu, w którym fotografujemy, tak aby płomień świecy za nadto się nie poruszał.
Raczej unikajmy lampy błyskowej. Zepsuje ona całą atmosferę zdjęcia. Jeśli już nie mamy innego wyjścia, ustawmy możliwie małą siłę błysku i nie kierujmy palnika lampy bezpośrednio na fotografowany obiekt. A dodatkowo załóżmy na niego dyfuzor, którym może być nawet kawałek przepuszczającej światło tkaniny, najlepiej w kolorze światła świecy. Pozbądźmy się z kadru wszystkich przedmiotów, które mogą rozpraszać uwagę i odbijać światło. Pamiętajmy, że światło może odbijać nawet obrus lub ściana. Jeśli chcemy rozświetlić cały kadr, to w porządku, jeśli natomiast chcemy podkreślić tylko światło płomienia świecy, odsuńmy nasz obiekt od ściany.
Przy tego typu zdjęciach najlepiej korzystać z jasnych obiektywów. Możliwość ustawienia przysłony f/1.2, f/1.4 lub f/1.8 będzie dużym udogodnieniem. Przy tym, lepiej nie korzystać z teleobiektywów, tylko możliwie blisko przysunąć obiektyw do obiektu. Korzystnie wpłynie to na pomiar ekspozycji. Będziemy mogli ustawić nieco krótszy czas, co przy stale poruszającym się płomieniu świecy, bardzo ułatwi nam pracę.
Jeżeli będziemy edytować zdjęcia Photoshopie lub innym programie obsługującym warstwy, możemy pobawić się w nałożenie dwóch zdjęć na siebie i eksperymenty z ich przezroczystością. Może to dać zaskakujące efekty.
Robiliście kiedyś zdjęcia płonących świec? Jakie były efekty?