Wina warto zakupić zaraz po zabutelkowaniu, i czekać na wzrost ich wartości. A na ten ma wpływ bardzo wiele czynników. Przede wszystkim opinie koneserów, którzy oceniają smak i wartość trunku. Jeśli zbiór był obfity, poziom nasłonecznienia stoków, dojrzałość owoców, bukiet i cała masa innych czynników sprzyjająca, ekspert ocenia wino na wyjątkowo godne polecenia. Jego wartość wzrasta, a koneserzy będą gotowi zapłacić sporo aby konkretny rocznik zagościł w ich zbiorach.

Na świecie nie spotkamy się z wieloma giełdami wina, najpopularniejsze mieszczą się w Chicago i Londynie. Ta druga cieszy się ogromną popularnością, na niej wyznaczany Jest Indeks Liv-ex 100 czyli ceny stu najpopularniejszych roczników. Drugim takim indeksem jest ten obejmujący pięćset najpopularniejszych win. Liv-ex 500. Mechanizm nie różni się zbytnio od tego jaki widzimy podczas inwestycji na giełdzie. Czy da się zarobić na winie? Szacunki są bardzo pozytywne, eksperci twierdzą że rynek win jest najbardziej perspektywicznym z alternatywnych rynków inwestycyjnych.

Dla przykładu butelkowane w 2005 roku Carruades de Lafite w ciągu ostatnich lat zyskało 600 procent na swojej wartości. Jednak roczny wzrost opublikowany dla najpopularniejszych roczników nie przekroczył 10%. Wina o długim okresie starzenia się, czyli od sześciu do nawet piętnastu lat mają znacznie większy popyt. Te wina warto pozostawiać w swoich piwnicach jako długoterminową inwestycję.

Drugim sposobem na inwestowanie jest zakup wina jeszcze przed butelkowaniem. Zakup beczek wiąże się jednak z iście kasynowym ryzykiem. Co prawda kupione w ten sposób wino jest znacznie tańsze, ale pewność co do jakości i popytu danego rocznika znacznie mniejsza. Ta opcja inwestowania jest dobra dla klienta posiadającego spory budżet i zacięcie do hazardu. Kolejnym czynnikiem który należy mieć na uwadze, jest koszt przechowywania cennego płynu, a także samego inwestowania w postaci prowizji dla pośredników i brokerów.

Na rynku polskim inwestycja w wino nie jest bardzo popularna i niewiele firm brokerskich daje nam możliwość dokonywania takich transakcji. Jest to rynek niszowy i skierowany raczej do klienta bardzo zamożnego. Wynika to zarówno z naszej kultury i znajomości tego trunku, z sytuacji gospodarczej, świadomości inwestycyjnej, ze stosunkowo krótkiej historii giełdowej, a także ze niewielkiego odsetka klientów o dużych nadwyżkach finansowych przeznaczonych docelowo na poważne a raczej na drogie inwestycje.

Dla zamożnego klienta istnieje jeszcze jeden zysk z inwestycji w wino. Nawet jeśli straci ono na wartości na rynku, co przecież również może się zdarzyć, walory smakowe i wiek nadal pozostanie. Kupione wino będzie doskonałym winem i zawsze można będzie je wypić w doborowym towarzystwie, co jako tako osłodzi gorycz straty finansowej.

Dlaczego szukacie takich informacji? Czy okazały się pomocne?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak się ubrać w stylu lat 70.?
Następny artykułCzy warto inwestować w złoto?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here