Ciasto powinno być dosyć rzadkie, aby rozlewało się po patelni cienką warstwą. Patelnię smaruj przed wylaniem ciasta kawałkiem słoniny, chleba maczanego w oliwie – lub zupełnie nowocześnie silikonowym czy ryżowym pędzelkiem maczanym w tłuszczu.

Zbyt rzadkie (naleśniki nie dają się zwijać, rwą się w palcach) lub zbyt gęste (placki są za grube, pękają przy składaniu) ciasto naleśnikowe to też nie problem – łatwo bowiem poprawić jego gęstość, rozrzedzając je wodą lub zagęszczając mąką. Po wymieszaniu składników dobrze jest pozwolić ciastu odpocząć. Dzięki temu uruchomi się działanie glutenu, a naleśniki będą sprężyste, co ułatwi ich składanie/zwijanie.

Oto przepis na naleśniki z tuńczykiem:

Ciasto:

2 szklanki mąki
1 szklanka mleka
1 szklanka gazowanej wody mineralnej
2 jajka
szczypta soli

Farsz:

puszka tuńczyka w kawałkach w sosie własnym
10 oliwek, najlepiej nadziewanych pastą sardelową
5 ząbków czosnku marynowanego
garść tartego żółtego sera
spora cebula
sól, pieprz
olej

Składniki na ciasto dokładnie wymieszać trzepaczką. Smażyć cienkie naleśniki na lekko natłuszczonej patelni.

Cebulę posiekać i podsmażyć na oleju. Dodać pokruszonego tuńczyka, pokrojone w plasterki oliwki i posiekany czosnek. Dusić razem 2-3 minuty. Zgasić gaz, dodać ser żółty i przyprawy, wymieszać i zostawić na parę minut by ser się lekko nadtopił. Uwaga! Nie należy zbyt obficie solić, oliwki są słone.

Naleśniki zwijaj w krokiety – możesz opanierować je i usmażyć ponownie lub po prostu podgrzać na lekko natłuszczonej patelni.

I co myślicie? 😉 W jakiej wersji najbardziej lubicie naleśniki? Podzielcie się przepisami!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułMuffinki sernikowe – przepis
Następny artykułJak zrobić domowe spa?

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here