Wszystkie składniki zmiksować, w razie potrzeby dodać soli lub oliwy.

1/2 szklanki uprażonych orzeszków piniowych bądź migdałów
200 g rukoli
3 ząbki czosnku
1/3 szklanki parmezanu lub sera pecorino
1/3 łyżeczki soli
6 łyżek oliwy z oliwek
2 łyżki grubo posiekanej natki pietruszki

Pesto z rukoli można także przygotować ze składników szeroko dostępnych w Polsce:

Będzie potrzebne:
1 szklanka rukoli
1 -2 ząbki czosnku
spora szczypta soli
szczypta świeżo zmielonego czarnego pieprzu
3 – 4 łyżki oliwy z oliwek lub oleju
3 łyżki ziaren słonecznika
2-3 łyżki startego sera: parmezanu lub pecorino
1 łyżka grubo pokrojonej natki pietruszki
2 łyżki czerwonego octu winnego

Rukolę opłukać i umieścić w naczyniu, w którym będzie się miksować wszystkie składniki, dołożyć natkę pietruszki, nasiona słonecznika, sól, pieprz, oliwę lub olej, wodę, zmiażdżony czosnek i ser. Wszystko dokładnie zmiksować blenderem lub rozgnieść cierpliwie w moździerzu. W razie potrzeby doprawić solą.

Tak przyrządzone pesto z rukoli świetnie nadaje się jako główny dodatek do ugotowanego, gorącego makaronu, jako pasta do grzanek z pszennego pieczywa i kanapek z szynką, pomidorami itp., dip do surowych bądź gotowanych warzyw oraz jako rodzaj dressingu do sałatek.

Lubicie pesto? Jaka jest Wasza ulubiona wariacja na temat pesto? Podzielcie się przepisami!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułZupa tajska z kurczakiem – przepis
Następny artykułChleb bezglutenowy – przepis

Agnieszka Pietnoczka - od dwóch lat prowadzi blog kulinarny DOMOWE GOTOWANIE, na którym zamieszcza przepisy oraz zdjęcia wykonywanych przez siebie potraw. Nie ukrywa, że jej specjalnością są wypieki. Jak sama pisze, stworzyła swój blog dla "początkujących domowych kucharzy i poszukiwaczy nowych smaków". Jest specjalistą działu Kulinaria serwisu SPEC.PL, który wzbogaca nie tylko w swoje przepisy, ale również w autorskie zdjęcia.

Zobacz stronę naszego specjalisty:

- Domowe gotowanie

 

Nasz specjalista pisze o sobie:

Gotuje od lat. Jak większość z nas zaczynałam pomagając mamie w przygotowaniu obiadu. Pod jej okiem obierałam ziemniaki, doprawiałam surówki, ucierałam ciasta i kremy. W końcu nadszedł czas pełnej samodzielności i niezależności w wyborze niedzielnego menu czy kulinarnych eksperymentów.

Swoich najbliższych raczę w domu zapachem piekącego się pieczywa i ciasta, gotującej się zupy, duszącego się w aromatycznych przyprawach mięsa i świeżo pokrojonych ziół. Z przyjemnością obserwuję wzrost ich apetytów na widok cieszących oko potraw. Z satysfakcją nakładam dokładki i odbieram puste już talerze. 

Co daje mi upieczenie chleba, upichcenie rosołu, usmażenie kurczaka z warzywami po tajsku czy wykonanie muffinek? Niesamowitą przyjemność z obserwacji przemiany poszczególnych składników o różnych smakach, konsystencji i pochodzeniu w brzmiące jednym tonem danie. Poczucie siły i umiejętności własnych rąk: ugniatających, lepiących, czujących drobiny soli, gładkość schłodzonego francuskiego ciasta, wilgoć śmietany i tłustość masła w kruchym spodzie, ulotność tortowej mąki i chropowatość skórki razowca. 

Z pasją przygotowuję nowe potrawy wyszukując ciekawe przepisy, czytając przeróżne fora, kupując kolejne kucharskie książki czy podglądając na YouTube podobnych do mnie amatorów dobrego jedzenia. Kiedy wchodzę do kuchni odbywam kulinarną wycieczkę dookoła świata, o której marzę od lat. Foccacia, won ton, chlebek naan, curry, banana bread, tarta i pizza to tylko niektóre z najsmaczniejszych przystanków owej - realizowanej na razie tylko w domu - podróży. Dzięki zdjęciom i kulinarnemu blogowi mogę utrwalić spędzoną w kuchni chwilę i wracać do opublikowanych przepisów na niemożliwych do zgubienia stronach wirtualnego notatnika. 

Przede mną jeszcze tyle do ugotowania, tyle do upieczenia, dodania i wymieszania. Mam nadzieję, że wszystkiego zdążę spróbować:)

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here