Dostępność kredytów w dzisiejszych czasach wydaje się bardzo duża. Banki oferują szereg ofert, które w sytuacji, gdy nie dysponujemy większą gotówką, wydają się bardzo atrakcyjne. Należy zwrócić uwagę, że nie tylko biorąc kredyt hipoteczny czy kredyt na zakup samochodu i nie spłacając rat, możemy liczyć się z nieprzyjemnościami, ale nawet w sytuacji, kiedy zakupiliśmy np. lodówkę na raty i zapomnieliśmy zapłacić raty w terminie.

Zaleganie z ratą kredytu

Z różnych powodów zdarzyć się może, że nie zapłacimy raty kredytu: od błahych jak zwykłe zapominalstwo do poważnych jak np. utrata pracy i brak środków do spłaty kredytu. Musimy liczyć się z tym, że bank od razu odnotowuje nasze spóźnienie i jeżeli rata nie zostanie uregulowana dość szybko, to przypomni nam o sobie.

Banki stosują różne metody informowania kredytobiorcy o niezapłaconej racie w terminie albo o powstałym zadłużeniu spowodowanym powtarzającym się nieuregulowaniem zobowiązania. Najczęściej spotykane czynności ze strony banków to wysyłanie SMS-ów, kontakt telefoniczny ze strony banku (czasami nawet kilkakrotnie w ciągu dnia), wysyłanie monitów czy w ostateczności, gdy nie skutkują powyższe działania, wizyta terenowa przedstawiciela banku u kredytobiorcy.

Warto pamiętać, że niektóre banki za powyższe czynności pobierają dodatkowe opłaty, za które obciążony będzie kredytobiorca. Oczywiście najlepiej od razu porozumieć się z bankiem, który może zaproponować nam rozsądne rozwiązanie zaistniałej sytuacji poprzez np. zmniejszenie raty kredytu i wydłużenie okresu spłaty lub nawet zawieszenie spłaty kredytu na okres miesiąca lub dwóch.

Banki inaczej traktują kredytobiorców, którzy zalegają ze spłatą do 30 dni, a inaczej tych, którzy zalegają ponad 1 miesiąc. Jeżeli nie porozumiemy się z bankiem, a nawet będziemy unikać kontaktu, wówczas musimy liczyć się ze zdecydowanie poważniejszymi konsekwencjami.

Trafisz na „czarną listę”

O zaleganiu choćby jednej raty (powyżej 200 zł) bardzo szybko dowiedzą się inne banki poprzez umieszczenie informacji w Systemie Bankowy Rejestr oraz Biurze Informacji Kredytowej (BIK). Do BIK trafiają informacje o wszystkich wnioskach kredytowych i kredytach już zaciągniętych. Jest to o tyle dotkliwe, że jeżeli w międzyczasie będziemy chcieli wziąć inny kredyt lub chociażby dokonać zakupu na raty, możemy nie otrzymać takiej możliwości ze względu na naszą historię kredytową, która niestety nie jest idealna.

Warto wiedzieć, że informacje, które są zgromadzone na nasz temat w BIK, są tam przechowywane przez cały okres trwania umowy, ale także przez okres 5 lat po wygaśnięciu umowy kredytowej, jeżeli zalegaliśmy ze spłatą powyżej 60 dni.

Dalsze kroki banków coraz bardziej nieprzyjemne

Jeżeli nie porozumiemy się z bankiem, bank podejmie decyzję o wypowiedzeniu umowy kredytu. Wówczas dług staje się wymagalny i jego spłaty można dochodzić na drodze sądowej poprzez postępowanie egzekucyjne. Jednakże banki, pomimo wypowiedzenia umowy, często dalej skore są do negocjacji z dłużnikiem.

Banki coraz częściej, zanim wystąpią na drogę sądową, wybierają inną opcje, a mianowicie sprzedają dług firmom windykacyjnym. Te w pierwszej kolejności informują dłużnika o tym, że ich zobowiązanie należy teraz do firmy windykacyjnej, o kwocie zadłużenia na dzień przejęcia wierzytelności i dodatkowo proponują nowe warunki spłaty zadłużenia. W dalszej kolejności firmy te działają podobnie jak banki, czyli wysyłają SMS-y, kontaktują się telefonicznie lub listownie, a w ostateczności pojawiają się u dłużnika osobiście.

Warto wiedzieć, że firma windykacyjna nie pobiera żadnych dodatkowych opłat z tytułu kontaktów z dłużnikiem, a jedynie pobiera odsetki ustawowe. Firmy windykacyjne postrzegają też dłużnika w szerszej perspektywie czasowej niż pierwotni wierzyciele, tj. banki.

Kolejne „czarne listy” i kolejne problemy

Gdy nie skutkują próby polubownego załatwienia sprawy, wtedy firmy windykacyjne sięgają po kolejne narzędzia celem odzyskania długu. Mogą one np. wpisać dłużnika do Biura Informacji Gospodarczej (BIG), które gromadzą informacje o osobach zalegających ze spłatą należności na co najmniej 200 zł przez 60 dni. Dodatkowo na takiej liście umieszczone mogą zostać osoby zalegające nie tylko ze spłatą kredytu, ale też alimentów czy rachunków za prąd czy gaz.

Nasza zła historia kredytowa ciągnąć się może za nami latami i może wyjść na jaw np. w sytuacji, gdy będziemy chcieli kupić telefon na abonament lub np. założyć Internet czy telewizję kablową.

Firma windykacyjna może, w sytuacji gdy nie widzi szans na odzyskanie długu, sprzedać wierzytelność. Robi się to poprzez wystawienie długu do publicznej sprzedaży, względem której nie jest wymagana zgoda osoby zadłużonej. Zazwyczaj stosuje się do tego działające w Internecie giełdy wierzytelności. Warto wiedzieć, że dane o zadłużeniu są publikowane na giełdzie wierzytelności i tym samym stają się ogólnodostępne.

Ostatecznością jest sąd i komornik

Gdy nie udaje się w żaden sposób dojść do porozumienia z dłużnikiem, banki lub firmy windykacyjne występują na drogę sądową. Zazwyczaj sprawy są bezsporne, w związku z czym dłużnik otrzyma nakaz zapłaty i dodatkowo zostanie obciążony kosztami postępowania sądowo-egzekucyjnego.

Po wydaniu prawomocnego wyroku do akcji wkracza komornik, który może zająć poszczególne elementy majątku dłużnika, w tym: rachunek bankowy, samochód, sprzęty domowe lub nawet dom, jeżeli był częścią zabezpieczenia kredytu. Komornik ma prawo do zajęcia części wynagrodzenia za pracę (o czym dowiaduje się pracodawca), chyba że otrzymujemy minimalną krajową, wówczas komornik nie ma prawa zabrać nam nic z naszej pensji.

Wezwanie do zapłaty dla współmałżonka lub żyranta

W zależności od tego, w jaki sposób została zaciągnięty kredyt – czy indywidualnie, czy przy poręczeniu przez żyranta – nie tylko kredytobiorca zobowiązany będzie do spłacenia zadłużenia. Jeżeli umowę z bankiem poręczył nam żyrant, a my nie wywiązujemy się ze zobowiązań, do zapłaty zaległości bank zgłosi się właśnie do naszego żyranta. Ten, o ile zapłaci nasze zaległości, może wystąpić przeciwko nam na drogę sądową z roszczeniami o zwrot zapłaconej kwoty.

W przypadku małżeństw, które nie zawarły intercyzy, kredytu udziela się zazwyczaj obojgu. Nawet jeżeli tylko jedna osoba stara się o kredyt, to druga osoba musi wyrazić zgodę na jego zaciągnięcie. Bank w ten sposób skuteczniej zabezpiecza się na wypadek właśnie niepłacenia kredytu. W takiej sytuacji bank ma prawo żądać wyegzekwowania długu z majątku wspólnego małżeństwa.

Warto także pamiętać, że nawet w przypadku śmierci kredytobiorcy zadłużenie nie przepada. Zostaje ono przekazane w spadku osobom dziedziczącym. Chyba że osoby te odmówią całkowitego przyjęcia spadku.

Czy zdarzyło się Wam zalegać ze spłatą kredytu? A może po prostu zapomnieliście o terminie zapłaty? Bank szybko zareagował na opóźnienie?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here