Fakt, że studiowanie jest często bardzo wymagające, a prowadzący zajęcia mają nieraz bardzo wyśrubowane wymagania dotyczące zaliczenia poszczególnych przedmiotów, sprawia, że dla niektórych osób kuszące jawi się podrabianie podpisów. Wydaje im się, że wystarczy jedno machnięcie długopisem w indeksie przypominające podpis prowadzącego i już – przedmiot, rok zaliczony. Musimy jednak mieć świadomość, że to „jedno machnięcie długopisem” jest poważnym przestępstwem, za które grożą wysokie kary.

Podrobienie podpisu a kodeks karny

Podrobienie podpisu jest przestępstwem przeciwko wiarygodności dokumentów (rozdział XXXIV kodeksu karnego) – grozi za nie kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. W sytuacjach mniejszej wagi sprawca podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat.

Warto podkreślić, że jeśli dana osoba czyni „tylko” przygotowania do podrobienia dokumentu, również podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat.

Kara na uczelni

Często zdarza się, że konsekwencje przestępstwa sfałszowania podpisu w indeksie są załatwiane w ramach uczelni – karą jest bezwzględne wydalenie ze studiów (a to może skutkować anulowaniem studiów, nawet na 5. roku), nieraz z tzw. „wilczym biletem”, który uniemożliwia przyjęcie na inną uczelnię. Jeśli jednak sprawca nie przyznaje się do winy, uczelnia może zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Wysokie kary za fałszowanie podpisu, w tym także za sfałszowanie podpisu w indeksie, mają przede wszystkim znaczenie prewencyjne. W sytuacji, gdy studenci wiedzą, że działania takie pozostają bezkarne, ilość przestępstw będzie wzrastała. Wydalenie z uczelni wydaje się więc odpowiednią karą za fałszerstwo i oszustwo.

A co Wy o tym myślicie? Czy jest to dość surowa kara?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here