Nie powinniśmy jednak zbyt łatwo ulegać chwytom marketingowym. Warto więc poznać podstawowe i najczęściej stosowane zabiegi marketingowców aby móc się skutecznie przed nimi bronić oraz aby nasze zakupy dokonywane były w sposób przemyślany i rozsądny.
Z założenia chwyt marketingowy ma za zadanie przyciągnąć uwagę potencjalnego klienta do określonego produkt, który podczas normalnych, niezmanipulowanych zakupów wcale by go nie zainteresował. Co więcej jest to zwykle towar zupełnie niepotrzebny, a przynajmniej zbędny, którego zakup nie jest konieczny. Jednym z najczęściej stosowanych zabiegów jest manipulacja opakowaniem produktu. Już sam fakt, że sprawia ono wrażenie dużo większego od produktów tego samego rodzaju, ale innej marki, powoduje, że mamy wrażenie, iż trafiła się nam niebywała okazja. Jednak w rzeczywistości opakowanie takie skrywa zwykle taką samą zawartość, co inne produkty konkurencji o mniejszych opakowaniach.
Innym z dobrze znanych chwytów jest cena zakończona już tradycyjnymi 99 groszami. Bez względu na to czy kupujemy zapałki, cukier czy telewizor, zawsze nam towarzyszą. Jednak to właśnie dzięki tej końcówce telewizor z ceną 2,999 wydaje się nam kosztować 2 tysiące, a nie 3 bez jednego grosza. W rzeczywistości przy kasie bardzo często płacimy właśnie równe 3 tysiące, ponieważ kasjerka w tradycyjny już sposób informuje nas lub w najlepszym wypadku grzecznie pyta, czy może być winna 1 grosz.
Kolejnym sposobem na zachęcenie nas do zakupu tych czy innych towarów jest odpowiednie rozmieszczenie na ich półkach czy wieszakach. Właśnie za sprawą takiego rozłożenia produktów, umieszczenie właśnie tych najdroższych na wysokości naszych oczu sprawia, że kupujemy je najczęściej. Natomiast jeżeli chcemy kupić coś tańszego, wyprodukowanego przez mniej znaną lub przeznaczającą na reklamę mniejsze pieniądze firmę, musimy poszukać na najwyższych półkach, czasami nawet stanąć na palcach, aby po nie sięgnąć lub schylić się niemal do samej ziemi.
Innym ze sposobów nakłonienia nas do zakupu wcale niepotrzebnych nam towarów, stosowanym najczęściej w dużych hipermarketach, jest taki układ towarów, aby w poszukiwaniu tych najbardziej potrzebnych, tzw. pierwszej potrzeby, przebiec cały sklep i nadziać się na wszystkie wyżej wymienione chwyty marketingowe. I nawet, gdy uda nam się im nie ulec i dotrzeć do kasy dokładnie z tym, co zamierzaliśmy kupić, to jeszcze nie koniec. To właśnie przy kasach czeka nas największa próba. Pomimo dużych kolejek zwykle otwarte jest tylko kilka z wielu dostępnych kas, a wszystko po to, aby stojąc w kolejce przypomnieć sobie jeszcze 1001 rzeczy, które jak się nam wydaje zapomnieliśmy kupić, lub aby z nudów gapiąc się w wystawione tam towary przypomnieć sobie, że skończyły się nam gumy do żucia lub poczuć ochotę na coś słodkiego.
Dajecie się nabrać na chwyty marketingowe stosowane w sklepach? Czy jednak wchodząc do sklepu kupujecie tylko to co wcześniej sobie założyliście?