Moda na muffinki wybuchła z ogromną mocą, a ulicami krążyli sprzedawcy z tacami pełnymi tych apetycznych przysmaków. Dzieci do dzisiaj śpiewają piosenkę o sprzedawcy muffinek.

Myli się jednak ten, który opisywany wypiek kojarzy jedynie ze słodkimi przysmakami. Obecnie istnieją tysiące przepisów na muffinki – od wytrawnych i pikantnych po słodkie jak ulepek. Od wegańskich po nasycone jajkami i serem. Oto przepis na wersję słodką – marmurkową.

1,5 szklanki mąki 0,5 szklanki cukru 1 łyżeczka proszku do pieczenia 2 jajka łyżka stołowa kakao kilka kropli olejku rumowego lub arakowego cukier waniliowy 2 łyżki wiórków kokosowych 1/3 szklanki mleka 100g roztopionej margaryny do pieczenia lub masła

Podstawowy przepis na każde klasyczne muffinki opiera się na zasadzie „mokre osobno, suche osobno”. Tak jest i tutaj. W większej misce zmieszaj przestudzone masło z jajkami. W mniejszej – mąkę, cukier, proszek do pieczenia. Wsyp suche składniki do mokrych i wymieszaj. Ciasto z tego przepisu wychodzi bardzo gęste, ale doskonale rośnie i ładnie wypełnia papilotkę. 1/3 ciasta przełóż do drugiej miski i dopraw kakao i olejkiem. Do jasnego ciasta dodaj wiórki kokosowe.

Do każdej papilotki włóż po 2 łyżki ciasta jasnego i po jednej – czekoladowego. Piecz pół godziny w temperaturze 200 stopni, sprawdzając patyczkiem, czy wnętrze muffinek już się dopiekło. Jeśli masz możliwość, zastąp mleko krowie mleczkiem kokosowym. Muffinki będą bardziej wilgotne i aromatyczne.

I co myślicie? 😉 Znacie inne przepisy na „smakowe” muffinki? Podzielcie się nimi!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułKapusta zasmażana – przepis
Następny artykułStyl Bauhaus – co to jest, cechy

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here