– 1 szklanka mąki
– ½ szklanki wiórków kokosowych
– ½ szklanki cukru białego
– ¼ szklanki cukru brązowego
– ½ kostki masła
– 1 puszka słodzonego mleka skondensowanego
– 2 łyżki golden syrup PLUS
– 60g roztopionego masła
– 2 jajka
– ⅓ szklanki cukru
– 2 szklanki wiórków kokosowych

Wykonanie:

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Płaską blachę nasmaruj masłem i wyłóż papierem do pieczenia, zostawiając dookoła pięciocentymetrowy zapas.

W misce połącz mąkę, cukier, wiórki i masło na jednolitą masę. Rozprowadź ją równomiernie po przygotowanej blasze, nakłuj tu i ówdzie widelcem, by ciasto nie spuchło i piecz przez kwadrans.

Z mleka skondensowanego, golden syrupu, dodatkowego masła i brązowego cukru zrób krem, ucierając składniki, aż cukier się rozpuści. Powstałą masą posmaruj równomiernie ciasto.
W misce wymieszaj jajka, cukier i resztę wiórków kokosowych i nałóż na krem. Piecz jeszcze 20 minut, aż do zrumienienia wierzchu.

Nie zdejmuj ciasta z blachy, zanim nie ostygnie. Gdy jest już zimne, pokrój je w kwadraty lub trójkąty.

Czy znacie inny przepis na to ciasto? Podajcie go w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJabłecznik z cydrem – przepis
Następny artykułKrajanka marchewkowa z rodzynkami – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here