Z kursów nierzadko korzystają ludzie, którzy… nie lubią czytać. Zwykle przychodzą oni z nadzieją, że nie tylko przyspieszą tą czynność, ale też polubią książki. Oczywiście, szybkiego czytania nie uczą się tylko osoby, które są niejako przymuszone do przyswajania dużych ilości informacji. Na kursach pojawiają się również pasjonaci, osoby pragnące dokonać w życiu czegoś nowego, poszukujące dróg samodoskonalenia się. Poza tym nie można zapominać, że kursy szybkiego czytania rzadko ograniczają się do samego czytania. Zazwyczaj treści wzbogacone są o metody szybkiego zapamiętywania oraz o ćwiczenia efektywnego uczenia się, relaksacji i koncentracji.
Kursy zawierają wszystko to, co wiąże się z szybkim czytaniem, począwszy od fizjologii (ćwiczeń mięśni oka, poszerzania pola widzenia), przez relaksację i koncentrację, po konkretne ćwiczenia z treningu szybkiego czytania.
Znaczną uwagę poświęca się eliminacji subwokalizacji, posługiwaniu się wskaźnikiem oraz ćwiczeniom z kostkami do gry. Na kursach przewidziana jest również okresowa kontrola osiąganego tempa czytania (w przeliczeniu ilości słów na minutę) oraz poziomu zrozumienia przeczytanego tekstu.
Wiele osób zastanawia się nad miejscem do nauki szybkiego czytania. Czy robić to samodzielnie, kierując się wskazówkami z literatury lub Internetu, czy też zapisać się na kurs? Ta druga opcja jest nie tylko dosyć kosztowna, ale też wymagająca konsekwencji. Spotkania odbywają się najczęściej raz w tygodniu, ale w domu też trzeba ćwiczyć. Brak ćwiczeń dość szybko uwidoczni się na tle grupy.
Uwaga!
Takie kursy wydają się być jednak lepszą opcją od samodzielnej nauki. Systematyczne spotkania dyscyplinują, a przecież regularne ćwiczenia są niezmiernie ważne. Nie do zastąpienia jest również osoba trenera, który wskazuje na błędy, elementy techniki do poprawienia, który po prostu się na tym zna i może pokierować kursanta we właściwym kierunku.
Czy uczyliście się kiedyś szybkiego czytania? Jak Wam szło? Co było najtrudniejsze? Dajcie znać w komentarzu.