Specjaliści prognozują, że w 2020 roku ZUS może stanąć na skraju niewypłacalności. Przyczyną jest społeczeństwo starzejące się i stosunkowo nieduża liczba osób w wieku produkcyjnym, które obecnie zbierają środki na emeryturę. Na dzień dzisiejszy pieniądze które odkładamy, są pożytkowane na bieżącą wypłatę świadczeń. ZUS to instytucja przestarzała, pozbawiona dla wielu sensu i co więcej większość z nas doskonale wie, że nie czeka nas piękna złota jesień życia.

Alternatyw dla tej sytuacji jest bardzo wiele, a dostępność do nich szeroka. Problem polega jednak na stopniu świadomości „statystycznego Polaka”. W narzekaniu jesteśmy całkiem nieźli, w braniu spraw swoje ręce, już nieco mniej aktywni. Dzieje się tak dla tego, że nie ma programów i spotów reklamowych (poza tymi, które serwują nam firmy) informujących nas o niebezpieczeństwie polegania jedynie na ZUS-ie. Jest to o tyle logiczne, że państwo nadal podtrzymuje sensowność istnienia tej instytucji. Taka informacja mogłaby nieco rozszerzyć świadomość i chęć zadbania o swoją przyszłość. Drugim powodem jest fakt, że rzadko kiedy jest nas stać na odkładanie dodatkowych kwot, skoro już lwią cześć zarobków przekazujemy na ten cel. Do tego dochodzi trochę psychologii, czyli złość i bunt. Dlaczego mam przekazywać dobrowolnie środki, skoro już przekazuję je obowiązkowo. A to odmrażanie sobie uszu na złość mamie.

Myślenie „jakoś to będzie” nie jest nader przyszłościowym, tak jak to, że mam jeszcze czas, a obecnie nie zarabiam tyle aby móc odkładać. Czas ucieka nieubłaganie, a im wcześniej zadbamy o emeryturę, tym lepsze wyniki uda nam się osiągnąć. Środki zgromadzone w ZUS i OFE razem gwarantują nam wypłatę emerytury na poziomie od 20 do 70% ostatniej pensji. W gorszej sytuacji są kobiety, pracujące o pięć lat krócej. Statystycznie mężczyzna otrzyma około 60% ostatniej pensji, kobieta zaś około 40%. Najniższa emerytura czeka na przedstawicieli wolnych zawodów i osoby prowadzące działalność gospodarczą, czyli te, które decydują się na odkładanie najniższych składek. Jakie więc mamy alternatywy?

Powinniśmy sami zadbać o siebie, gospodarując dodatkowe pieniądze na III filar. Do dyspozycji mamy IKE, czyli rachunek na który wpłacamy pieniądze. Przez cały czas aktywności zawodowej, do chwili przejścia na emeryturę (lub wcześniejszą emeryturę) wpłacany kapitał będzie się powiększał. IKE oferowane jest przez banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i firmy zajmujące się funduszami inwestycyjnymi. Wybór odpowiedniej dla siebie instytucji, powinien być pokierowany ofertą i stabilnością danej firmy. Pamiętać należy o tym, że nie musimy pozostawać przy danym funduszu. Na zasadzie transferu można w razie niezadowolenia, przenieść się do innego towarzystwa. IKE jest doskonałym rozwiązaniem dla osób, które zarabiają więcej niż dwu i pół krotność przeciętnej pensji. A to dlatego, że po przekroczeniu tej sumy w ZUS ie, składki już nie rosną. Jest to także dobre opcja dla tych, którzy zwyczajnie pracują na czarno, lub suma jaką zarabiają na przysłowiowym papierze, jest znacznie niższa od tej wypłacanej na rękę.

Obecnie programów IKE jest tak ogromna ilość, że wybór nie powinien być problemem. Dobry specjalista dobierze dla nas produkt, który wcale nie musi znacznie obciążać naszego miesięcznego budżetu. Drugim rozwiązaniem jest PPE, czyli pracowniczy program emerytalny, w którym pracodawca dodatkowo odkłada z naszej pensji składki do wybranej przez pracowników firmy. Program sam w sobie jest dobrym pomysłem, ale nie musimy godzić się na odkładanie, jeśli pracodawca podpisał umowę z firmą co do której mamy zastrzeżenia.

Z III filaru korzysta niespełna milion naszych obywateli. A korzyści jest bardzo wiele. Pieniądze zebrane w ten sposób, nie są opodatkowane 19% podatkiem Belki. Specjaliści twierdzą, że ta forma oszczędzania, może dać nam dodatkowo 1/3 kwoty przyszłej emerytury. Można również na własną rękę inwestować gotówkę i wszystkie jej nadwyżki lokować na wysoko oprocentowanych kontach czy lokatach, lub pomnażać dalej. Z całą pewnością myśląc realnie o swojej przyszłości i „wesołym życiu staruszka” nie wolno zdawać się jedynie na to co nam proponuje I i II filar. Przykład naszych dziadków i babć pracujących całe życie i liczących drobne do piętnastego mówi sam za siebie.

Co sądzicie o systemie emerytalnym w Polsce? Czekam na Wasze opinie.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak negocjować wynagrodzenie?
Następny artykułOkres kredytowania – informacje

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here