Kto wie, być może czeka nas jednak wielka sława, jako że w dobie Internetu wypromować może się każdy, o czym najlepiej świadczy przypadek Andy’ego McKee – swego czasu jednego z najchętniej oglądanych na YouTube gitarzystów-amatorów i bez wątpienia jednego z najbardziej utalentowanych. Dziś Andy jest wielką gwiazdą.
Kwestię zawrotnej kariery wypracowanej we własnym pokoju odłóżmy jednak na bok, bo nie jest to jedyna rzecz, która przemawia za tym, by zacząć uczyć się gry na gitarze. Próby opanowania instrumentu mogą wyrobić w nas kulturę pracy nad sobą, pomagają w nauce samodyscypliny. Początki nie należą do łatwych, oprócz samych trudności technicznych trzeba się jeszcze przyzwyczaić do bólu palców nieprzyzwyczajonych do dociskania strun. Łatwo wówczas poddać się, zrezygnować, ale jeżeli wytrwamy to każdy kolejny krok, każdy opanowany element gry dostarczy mnóstwa satysfakcji. Ten upór możemy przenieść na inne dziedziny życia.
Jedną z największych zalet gry na instrumencie, choć można ją też uznać za przyczynę chronicznego niezadowolenia jest to, że nie da się totalnie opanować tej umiejętności, za to dzięki temu zawsze znajdziemy coś, co możemy poprawić, udoskonalić. Warto sobie uświadomić, że nauka gry na gitarze się nie kończy, ale możemy zadowolić się naszym obecnym poziomem rozwoju i grać z przyjemnością.
Być może w pierwszej chwili trudno w to uwierzyć, ale gra na gitarze – czy jakimkolwiek innym instrumencie – poprawia nasze zdolności umysłowe. Jako całkowicie odrębna zdolność wymaga utworzenia nowych połączeń między neuronami, co w konsekwencji wpływa na poprawę ich funkcjonowania.
Są jednak lepsze argumenty niż te z pogranicza biologii. Samodzielne granie pozwala nam lepiej zrozumieć muzykę, zależności między dźwiękami, a dzięki temu czujemy ją jak gdyby głębiej. Kształcąc słuch otwieramy się na zupełnie nowe doznania – słyszymy coraz więcej i wiemy, dlaczego jest tak a nie inaczej.
Na koniec zaś argument ostateczny – co może nam dać większą satysfakcję niż umiejętność zagrania naszej ulubionej piosenki? Chyba tylko stworzona przez nas samych, choćby najprostsza, ale własna solówka.
Czy trudno było Wam nauczyć się grać na gitarze? Jesteście samoukami czy korzystaliście z lekcji? Dajcie znać!