Do zrobienia wisiorka takiego jak na zdjęciu potrzebujemy kilkudziesięciu maleńkich kamieni półszlachetnych (tygrysie oko, piasek pustyni, turkusy itd.). Mają one nieregularny kształt, każdy jest nieco inny, ale ich wielkość jest bardzo zbliżona. Konieczne jest, by każdy z nich posiadał przewiercony na wylot otwór.
Musimy również zaopatrzyć się w cienkie – złote lub srebrne – szpilki, które z łatwością będą poddawały się zginaniu. Ich ilość musi odpowiadać ilości posiadanych paciorków.
Na każdą z nich nadziewamy jeden koralik. Końcówkę szpilki trzeba będzie odciąć, pozostawiając jednakże jednocentymetrowy fragment wystający poza kamyk. Z niego zrobimy pętelkę. Koniec chwytamy płaskimi szczypcami prostopadle do drucika i przekręcamy o 360°. Tuż przy koraliku chwytamy drucik i delikatnie odginamy go w przeciwnym kierunku – dzięki temu powstaje kształtne kółeczko. Pętelka nie powinna mieć żadnej szczeliny, bo koralik mógłby przez nią zsunąć się z żyłki. Gdyby jednak się ona pojawiła, należy docisnąć pętelkę płaskimi szczypcami. Tak samo postępujemy z resztą paciorków.
Gdy już wszystkie elementy są połączone ze sobą, możemy przystąpić do zawieszenia ich na żyłce. Niezbędny będzie kawałek przeźroczystej, cienkiej żyłki. Jej długość zależy od tego, czy wolicie, żeby naszyjnik wisiał tuż przy szyi, czy też zwisał nieco niżej na dekolcie. Wszystkie koraliki umieszczamy na samym środku żyłki. Wygląd wisiorka będzie znacznie przyjemniejszy, jeśli koraliki tego samego rodzaju nie będą znajdowały się tuż obok siebie.
Gdy wszystkie elementy znajdą się na żyłce, po jednej i drugiej ich stronie zaciśniemy srebrną kuleczkę zaciskową. Elementy w ten sposób nie będą się przesuwały. Na końcu zajmiemy się zapięciem. Na jeden z końców nadziewamy srebrną kuleczkę zaciskową, zaraz za nią musi znaleźć się pętelka srebrnego zapięcia – tak zwanego karabińczyka. Przekładamy przez nią i przez kuleczkę końcówkę żyłki, przeciągamy ją, by wszystkie elementy znalazły się tuż obok siebie, a gdy to osiągniemy, zaciskami kuleczkę szczypcami płaskimi. Na drugim końcu żyłki umieszczamy srebrne maleńkie ogniwko. Przymocujemy je w podobny sposób jak poprzedni element. Voila!
Dlaczego lubicie nosić ręcznie robioną biżuterię? Na jaką okazję założyłybyście taki naszyjnik? Dajcie znać 🙂