Dlatego, kiedy czujemy, że utknęliśmy w martwym punkcie, spróbujmy podjąć próbę ratowania łączącej nas więzi, zanim będzie za późno. Zacznijmy od dobrego rozpoznania sytuacji, czyli przede wszystkim zastanówmy się, jakie są przyczyny ochłodzenia we wzajemnych stosunkach. Jeżeli jest to zdrada któregoś z partnerów, a obie strony chcą ratować związek, cała ich energia powinna się skupić na odbudowaniu zaufania. Starania należą w tym przypadku nie tylko do osoby, która dopuściła się zdrady, ale także do osoby zdradzonej, która musi świadomie dać swojemu partnerowi drugą szansę.
Inaczej proces ten będzie wyglądał, jeśli źródłem kryzysu jest zbyt duża dawka negatywnych emocji owocująca nieustannymi kłótniami. W tym przypadku partnerzy powinni dążyć do uzyskania porozumienia na możliwie jak najbardziej neutralnym gruncie. Być może dobrym rozwiązaniem będzie spokojna rozmowa przy udziale mediatora-psychologa, który obniży nadmiar adrenaliny i pomoże przyjrzeć się argumentom naszej drugiej połowy. Często wystarczy jakiś drobny kompromis w codziennych sprawach, żeby atmosfera w domu uległa znacznej poprawie.
Bardzo trudną sytuacją jest również taka, kiedy partnerzy nie kłócą się, ale w ogóle się do siebie nie odzywają. Jeżeli ten stan trwa długo można przypuszczać, że para przestała się angażować w związek i nie chce już podejmować próby jego ratowania.
Fot. photoxpress
Terapeuci zajmujący się pracą z partnerami erotycznymi podkreślają, że najgorzej rokuje związek, w który wkradła się wzajemna obojętność. Bywa jednak i tak, że milczenie nie jest znakiem braku jakichkolwiek emocji, ale stanowi rodzaj agresji, jakiej istotą jest walka o to, kto pierwszy się złamie.
Oczywiście takie postępowanie jest bardzo niszczące dla związku, dlatego czasem warto poświęcić swoją dumę i wyciągnąć rękę do partnera. Często okazuje się w takiej sytuacji, że on także o tym myślał, ale nie wiedział, jak to zrobić, żeby nie zostać odrzuconym. Generalną regułą powinno być możliwie najszybsze wyjaśnianie wszelkich nieporozumień.
Uwaga!
W ten sposób unikniemy sytuacji, w których długo tłumiony żal do naszej drugiej połowy zacznie się niekorzystnie odbijać na naszym życiu seksualnym lub zaowocuje narastającą złośliwością. Wszyscy wiemy, że podstawową regułą sztuki medycznej jest przekonanie, iż lepiej zapobiegać niż leczyć. Prawda ta sprawdza się nie tylko w lekarskim gabinecie, ale także w naszych relacjach miłosnych.
Co Waszym zdaniem można zrobić, by ocalić związek? Kiedy związku nie warto ratować?