Zatajenie zdrady wymaga sporo wysiłku. Musimy bowiem wziąć pod uwagę, że stały partner bardzo dobrze nas zna i szybko zorientuje się, iż coś jest nie tak. Podstawowy wysiłek polega zatem na udawaniu, że nic się nie stało. Nie jest to wcale proste, zważywszy na fakt, że większość osób dopuszczających się zdrady ma poczucie winy, a żeby pozbyć się wyrzutów sumienia, podświadomie zrzuca całą odpowiedzialność na partnera. W konsekwencji jeśli jesteśmy niewierni często odczuwamy złość na naszą drugą połowę i dajemy temu wyraz.
Oprócz zachowania kamiennej twarzy konieczne będzie także usunięcie wszystkich śladów zdrady. Musimy zatem zadbać o wyczyszczenie poczty mejlowej, usunięcie esemesów i ukrycie numeru kochanka pod nazwą nie wzbudzającą żadnych podejrzeń. W ten sposób nawet jeśli partner drobiazgowo sprawdzi zawartość naszego telefonu czy poczty elektronicznej, nie znajdzie niczego niepokojącego. Jeżeli kontynuujemy romans, trzeba także uważać, żeby mąż nie usłyszał przypadkiem naszych telefonicznych rozmów z kochankiem.
Aby partner nie dowiedział się o naszej zdradzie, konieczne jest również zapewnienie sobie wiarygodnego alibi na czas spotkań z tym drugim. Wtajemniczanie w całą sytuację przyjaciółek w celu okłamywania męża, że spędzamy czas właśnie u nich, nie jest najlepszą strategią. Im więcej osób będzie wiedziało o naszym romansie, tym większe niebezpieczeństwo, że wszystko szybko wyjdzie na jaw.
Ukrycie niewierności może być szczególnie trudne bezpośrednio po spotkaniu z kochankiem. Na naszym ubraniu i ciele znajduje się bowiem wtedy wiele śladów zdrady: obce włosy czy perfumy. Trzeba również ukrywać otrzymane od kochanka prezenty lub wymyślać skąd mamy nowy zegarek albo drogie kolczyki.
Również kiedy kobieta funduje kochankowi kosztowny prezent, powinna uważać, w jaki sposób dokonuje płatności. Wyciąg z konta bankowego może okazać się bowiem niezbitym dowodem niewierności.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe trudności, zanim zdradzimy, warto zadać sobie pytanie, czy chcemy codziennie ponosić związane z tym emocjonalne koszty. Uciążliwość ciągłego oszukiwania partnera może okazać się dla nas większa niż przyjemność czerpana ze spotkań z kochankiem.
Czy zdradzający powinien przyznać się partnerowi? Co na ten temat myślicie?