Służby drogowe nie rozpieszczają zimą kierowców. Drogi bardzo często nie znajdują się w takim stanie, jakiego kierowcy mogliby oczekiwać. Zamiast siedzieć w domu z założonymi rękami i narzekać na zaistniałą sytuację, czasami lepiej wybrać się na jakiś bezpieczny placyk i poświęcić kilka chwil na przetrenowanie tego relatywnie prostego manewru.

W zależności czy dysponujemy samochodem wyposażonym w ABS (niem. Antiblockiersystem – system zapobiegający blokowaniu się kół przy hamowaniu), do zagadnienia trzeba podejść zupełnie odmiennie.

W samochodzie wspomaganym przez system ABS w sytuacji awaryjnej, kiedy najważniejsza jest skuteczność, zawsze hamujemy z pełną siłą. Nie należy bać się drgań pedału, informuje on nas po prostu o działaniu systemu. W żadnym wypadku nie zmniejszajmy siły, z jaką naciskamy pedał hamulca, za odpowiednie dozowanie siły odpowiada system, nad którym pracował sztab inżynierów. Dociśnijmy pedał jeszcze mocniej, ABS nowoczesnych aut działa niezależnie (na każde koło), więc nawet jeśli jedno z nich traci przyczepność i system reaguje, pozostałe trzy mogą mieć jeszcze zapas przyczepności, który należy wykorzystać. Nie zawsze system ABS skraca drogę hamowania, ale został zaprojektowany po to, aby pojazd pozostał sterowny w czasie awaryjnego hamowania i pozwolił kierowcy na bezpieczny manewr ominięcia przeszkody.

Na luźnych nawierzchniach jak szuter, kopny śnieg czy piach, droga hamowania bez ABS jest krótsza niż z systemem. Po prostu zblokowane koła wkopują się w luźną nawierzchnię. Auto bez ABS zgarnia przed zblokowanymi kołami luźną nawierzchnię, która stawia dodatkowy opór.

Podczas hamowania na śliskiej nawierzchni samochodem bez systemu ABS za utrzymanie kół na granicy przyczepności odpowiadają nasze umiejętności i wyczucie.

Uwaga!

W pierwszym odruchu zapewne wciśniemy pedał jak najszybciej i jak najmocniej jak to tylko możliwe, istotne jest abyśmy nie pozostali z nogą w tej pozycji do końca manewru. W momencie wyczucia zblokowania kół należy minimalnie zmniejszyć nacisk na pedał hamulca, po czym znowu zwiększyć go z wyczuciem w miarę zbliżania się do granicy przyczepności. Manewr taki nazywa się hamowaniem pulsacyjnym i sprowadza się on mniej więcej do tego, co robi za nas system ABS, tyle tylko że system może sterować siłą hamowania na każdym kole, a my niestety nie. Umiejętność hamowania pulsacyjnego trzeba wyćwiczyć. Istotną kwestia jest również wyrobienie nawyku, wciskania pedału sprzęgła przy hamowaniu awaryjnym. Dotyczy to zarówno samochodów z ABS, jak i bez. W przypadku nagłego hamowania, wciskając sprzęgło nie doprowadzimy do zgaśnięcia silnika, więc nie stracimy też wspomagania układu hamulcowego i kierowniczego. Również w razie konieczności szybkiego ruszenia po nagłym hamowaniu, nie tracimy czasu na uruchamianie silnika. Nawet godzinny trening na pustym bezpiecznym placyku będzie procentował w zimowych ciężkich warunkach. Proponuję proste ćwiczenie hamowania na wprost. Wystarczy ustawić w jednej linii dwa pachołki lub opony, rozpędzać się i starać zatrzymać się tak, aby linia utworzonej przez nas bramki przebiegała między osiami samochodu. Tak proste ćwiczenie pozwoli na wyczucie auta, jego bezwładności i drogi hamowania.

Próbowaliście hamować na śliskiej drodze? Z czym mieliście największe problemy?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułUszkodzony przepływomierz – objawy
Następny artykułJak parkować na kopertę?

Marcin Filek – miłośnik motoryzacji, od lat zawodowo z nią związany. Analityk rynku części zamiennych jednej z wiodących marek. Fotograf i mechanik rajdowy. Pasjonat spędzający w garażu każdą wolną chwilę. Prywatnie tata ośmiomiesięcznej Julki.


Nasz specjalista pisze o sobie:

Moja przygoda z motoryzacją rozpoczęła się jeszcze w szkole podstawowej. Chyba – jak większość chłopców – zawsze uwielbiałem samochody. Niedaleko miejsca, w którym mieszkałem przynajmniej dwa razy do roku przebiegała trasa rajdu samochodowego. Niezależnie od pogody zawsze byłem obecny w strefie serwisowej. Moje zainteresowanie samochodami nie ograniczało się jednak tylko do rozmów z kolegami czy kolekcjonowaniu prospektów samochodowych. W kolejnych latach namiętnie studiowałem literaturę branżową, jeździłem na rajdy samochodowe, uczestniczyłem w polskich premierach wielu nowych modeli, chciałem być zawsze w centrum motoryzacyjnych wydarzeń. Dość pomocne w pogłębianiu wiedzy technicznej były studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej. Szczęśliwie ta pasja zamieniła się w karierę zawodową, dzięki czemu praca, którą wykonuje sprawia mi dużo radości.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here