Latte macchiato oznacza ni mniej ni więcej tylko „splamione mleko”, w tym przypadku to mleko poplamione kawą. Włosi pijają ją zazwyczaj rano do śniadania, a na zagranicznych turystów pijących latte macchiato wieczorem, patrzą ze zdziwieniem i niezrozumieniem tego dziwacznego dla nich zwyczaju.

Do przyrządzenia latte macchiato najlepszy jest ekspres ciśnieniowy, ale jest to duży wydatek. Na szczęście są domowe sposoby na zrobienie takiej kawy.
Do zrobienia latte macchiato

ok. 100 ml kawy zaparzonej w dowolny sposób (może być kawa rozpuszczalna),
200 ml mleka najlepiej 3% – im tłustsze, tym lepiej się spienia.

Mleko podgrzewamy w rondelku lub w kuchence mikrofalowej, ale należy uważać żeby się nie zagotowało. Następnie przy pomocy miksera, miksujemy mleko aż do uzyskania dużej ilości gęstej pianki. Spienione mleko przelewamy do szklanki pozostawiając odrobinę piany w naczyniu w którym miksowaliśmy. Do mleka w szklance wlewamy bardzo powoli kawę, najlepiej z dzbanuszka ponieważ, możemy wtedy kontrolować wielkość strumienia. Po nalaniu kawy powinna powstać trzywarstwowa kompozycja, na dole mleko, wyżej kawa i na górze piana. Na sam wierzch dokładamy pozostałą piankę, którą pozostawiliśmy w oddzielnym naczyniu.

Dla przybrania naszego latte macchiato możemy użyć odrobiny kakao, a żeby urozmaicić smak można dodać syrop waniliowy lub orzechowy.

Znacie inne sposoby na przyrządzanie latte macchiato? Podzielcie się nimi w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułKawa mrożona, frappe – przepis
Następny artykułKrem kalafiorowy – przepis

Zbigniew Wawer - ukończył studia o kierunku dziennikarskim. Od 2005 roku jest współwłaścicielem Kawiarni i Pizzerii "Perełka" w Mielcu, dlatego można powiedzieć, że sprawy kulinarne zna od kuchni. Jest specjalistą działu Kulinaria serwisu SPEC.PL

Nasz specjalista pisze o sobie:


Gotowanie zaraz po jedzeniu to najprzyjemniejsza rzecz w moim życiu. Jako dziecko nie znosiłem niczego poza bułką posmarowaną masłem i dżemem, ale z czasem zmieniłem podejście do różnych przysmaków. Jeszcze parę lat temu oliwki mogły dla mnie nie istnieć, a ser pleśniowy nie przechodził mi przez gardło, dzisiaj nie mogę żyć bez tych smakołyków.

Na szczęście nadal są potrawy, których jeszcze nie próbowałem, dzięki czemu mogę przeżywać tę niekończącą się, fascynującą przygodę, jaką jest odkrywanie nieznanych dotąd smaków, a później dzielenie się nimi z innymi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here