Ciasto:
– 300 g mąki pszennej
– 2 łyżki mleka
– 150 g masła
– szczypta soli

Farsz:
– łyżka oleju roślinnego
– 1 średnia cebula, posiekana
– 2 ząbki czosnku, wyciśnięte
– paczka mrożonego szpinaku (rozdrobnionego)
– 1 marchewka starta na tarce
– 3 jajka
– szklanka startego cheddara (ew. paczkowanej mieszanki tartych serów)
– 1/8 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
– pół łyżeczki soli
– pół łyżeczki pieprzu

Wykonanie:

Z mąki, masła, mleka i soli zagnieć jednolite ciasto, uformuj je w kulę, owiń folią spożywczą i włóż na pół godziny do lodówki, by nabrało właściwej konsystencji. Rozwałkuj je na placek, wyłóż nim blachę na tartę lub tortownicę i piecz w temperaturze 200 stopni przez 10 minut.

Na patelni rozgrzej olej i usmaż na nim na jasnozłoto posiekaną cebulę. Dodaj czosnek, szpinak i marchew i duś, aż płyn odparuje. Zdejmij patelnię z ognia, odstaw na 5 minut, by przestygła i dodaj roztrzepane jajka wymieszane z tartym serem. Dopraw, bardzo dokładnie wymieszaj zawartość patelni i wlej do zapieczonego już ciasta.

Piecz jeszcze pół godziny w gorącym piekarniku – aż patyczek wbity w środek będzie suchy i czysty.

Czy znacie inny przepis na to danie? Podajcie nam go w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułMakaron z kurczakiem i suszonymi pomidorami – przepis
Następny artykułZapiekanka z kurczakiem i ryżem – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here