Ser można jeść pokrojony w trójkąciki na deser po dobrej kolacji, zapijając go lekkim czerwonym, wytrawnym winem.

Niezwykle ciekawie smakuje również w wersji pieczonej i może być niezwykłym urozmaiceniem grilla czy przyjęcia w domu.

Prezentujemy przepis na camembert pieczony:

ser camembert w drewnianym pudełku
folia aluminiowa
chrupiące surowe warzywa (marchewka, ogórek, papryka, seler naciowy)
bagietka
czosnek
oliwa

Ser wyjmij z opakowania. Drewniane pudełko wyściel folią aluminiową i włóż ser z powrotem. Nadmiar folii połącz nad serem, by powstał namiot, chroniący ser przed wysychaniem.

Piecz razem z drewnianym pudełkiem 10 minut w piekarniku, w temperaturze 160 stopni.

Podawaj z grzankami z bagietki. Pokrój ją pod kątem i każdą kromkę posmaruj oliwą i przekrojonym ząbkiem czosnku. Piecz 3-4 minuty w piekarniku.

Na dużym talerzu połóż na środku ser w oryginalnym pudełku, usuwając nadmiar folii aluminiowej. Dookoła ułóż na przemian grzanki i słupki warzyw – służące do maczania w roztopionej zawartości pleśniowej skorupki. Aby dostać się do wnętrza, należy na środku rozerwać skórkę sera, tak aby powstała miseczka, której zawartość powinna mieć konsystencję gęstej śmietany.

Ser możesz również przyrządzić na grillu – nie piecz go wtedy wraz z drewniany pudełkiem, zaś foliowe pakieciki ułóż bezpośrednio na ruszcie.

Znacie inne przepisy na pieczony ser pleśniowy? Podzielcie się nimi!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPieczony boczek – przepis
Następny artykułFlaczki wołowe – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here