Statystyki mówią, że poszukiwanie pracy o odpowiednim dla naszych wymogów charakterze, może trwać od trzech do siedmiu miesięcy. Najczęściej po kilku tygodniach bezskutecznego szukania decydujemy się z powodu frustracji na przyjęcie często byle jakiej oferty pracy, po to, aby zapewnić sobie środki do życia. Panika i frustracja to najgorszy doradca dla osoby wchodzącej po utracie zatrudnienia na rynek pracy.

Jak do wszystkiego, tak i do szukania pracy, powinniśmy podejść, przygotowując sobie rozpisany plan. Najpierw należy znać formę zatrudnienia, jaką gotowi jesteśmy podjąć. Wytyczyć cele i jasno opracować kierunki zawodowe, następnie spisać, w jakie miejsca chcemy udać się z własnej inicjatywy, a w jakich chcemy, aby pracodawca zauważył nas sam. Szukanie pracy traktujmy jak etat. Szukajmy od 8.00 do 16.00 od poniedziałku do piątku. Systematycznie i rzetelnie. Połowę swojego czasu powinniśmy poświęcać na zwyczajne pukanie do drzwi. Pomimo że firma nie prowadzi aktualnie naboru na stanowiska pracy, my jednak chcemy w niej pracować, powinniśmy udawać się do odpowiednich jednostek i zostawiać w nich swoje aplikacje. Im więcej miejsc odwiedzimy, tym większe szanse.

Drugą połowę działań powinniśmy podjąć za pomocą największego z mediów, czyli Internetu. Możemy również umieszczać ogłoszenia w gazetach, na stronach dla pracowników, jednakże nie przyniesie to większej skuteczności. Internet mocno zmonopolizował rynek poszukiwania pracowników i pracodawców. Ogłaszanie swojej kandydatury online przyniesie znaczne lepsze rezultaty. W zależności od formy zatrudnienia i naszych aspiracji, szukanie powinniśmy podzielić na dwie części. Możemy ogłaszać się na portalach internetowych w zakładkach praca – na wszystkich tych, które poza rozwiniętą działalnością innego typu, posiadają dodatkową opcję poszukiwania pracy. Są to jednak działania poboczne.

Drugim rodzajem działań pobocznych, będzie wysyłanie aplikacji do konkretnych firm, za pomocą znajdujących się na ich stronach zakładek „praca”. Najważniejszym jednak, jest stworzenie swoich profili pracownika na największych stronach internetowych. Każdy z serwisów umożliwia bezpłatną rejestrację. Możemy umieścić w bazie danych swoje CV, listy motywacyjne, życiorysy. Dane osobowe w nich zawarte będą dostępne dla potencjalnego pracodawcy. Po zarejestrowaniu konta, należy uzupełnić swoje dane (nikomu chyba nie trzeba przypominać, jak ważne jest stworzenie dobrego listu motywacyjnego czy CV), Zaznaczyć należy kategorie, w jakich poszukujemy pracy i w pełni korzystać z wszelkich usług serwisów. Ogłaszanie się na tego typu stronach daje duże szanse. Dodatkową opcją jest możliwość otrzymywania powiadomień o nowych ofertach pracy w naszej dziedzinie, na podany przez nas wcześniej adres mailowy. To duże ułatwienie.

Po wpisaniu przeze mnie w wyszukiwarkę internetową hasła „praca” pojawiło się trzydzieści osiem milionów stron w języku polskim. Oczywiście wiele z nich nie ma nic wspólnego z zatrudnieniem, ale wiele stanowi serwisy poświęcone aktywnemu szukaniu pracy. Ciekawostką jest fakt, że każdego wieczoru oferty pracy pojawiające się we wszystkich serwisach, spływają do jednego w zakładkę „praca”. Warto więc odwiedzać i ten serwis, szukając ofert „na skróty”. Pracy możemy szukać również za pomocą portali społecznościowych. Ogłaszanie chęci podjęcia pracy wśród znajomych nie jest niczym hańbiącym, a nuż okaże się skuteczne. Wiele zależy od naszej determinacji i chęci. W dobie tak dużego postępu technicznego, mamy wszystkie potrzebne narzędzia, resztę stanowi nasza osobowość i chęć do podjęcia działań.

Szukaliście kiedyś pracy przez Internet? Uważacie, że to skuteczny sposób na znalezienia dobrej pracy?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułOdstąpienie od umowy kredytu
Następny artykułJak zrobić wylewkę betonową?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here